MEDZIUGORJE TO MIEJSCE WIELKICH ZDARZEŃ
Nazywam się Andrej
Ajdić, urodziłem się w słoweńskim Lasko. Po ukończeniu nauki w gimnazjum,
zdobyłem zawód złotnika. Następnie podjąłem studia w Laibach, w Szkole Sztuk
Stosowanych. Mój ojciec był siodlarzem, w wolnych chwilach lubił rysować. To
była jego pasja. Zdołał mi przekazać już w latach dzieciństwa zainteresowanie
rysunkiem i sztuką. Po ukończeniu nauki w Laibach, zamiar dalszych studiów
zaprowadził mnie do Wiednia, gdzie zdobywałem wiedzę i umiejętności praktyczne
w zakresie klasycznej grafiki. Po powrocie do domu, wykonywałem różne prace
właśnie w dziedzinie grafiki, rysunków, malarstwa, między innymi kalendarze,
plakaty, kartki świąteczne.
Mój dotychczasowy
dorobek artystyczny, z minionych 50 lat jest dość bogaty. Wiele dzieł było
eksponowanych w różnych krajach świata. Jedną z wystaw zorganizowano w
wiedeńskim Pałacu Sztuki, gdzie za wystawione tam moje rzeźby uhonorowany
zostałem Złotym Medalem. W roku 1991 wiedeńska Akademia nadała mi tytuł
magistra sztuki. Obecnie mieszkam w małej wiosce słoweńskiej, ponieważ lubię
żyć i tworzyć w samotności, pozwalającej spokojnie rozmyślać i doskonalić
artystyczny warsztat.
Jest Pan artystą
rzeźbiarzem słoweńskim. Pragnę przede wszystkim zapytać o Pana pierwsze kontakty
z Medziugorjem.
O Medziugorju
usłyszałem już w roku 1981, na początku objawień. W Słowenii wykonywano już
wówczas dużo pamiątek przeznaczonych dla pielgrzymów i jako artysta oczywiście
również się tym interesowałem. Tak można określić moje pierwsze związki z tym
miejscem maryjnych objawień. Drugi i już bezpośredni kontakt miał miejsce
wtedy, kiedy sam pojechałem do Medziugorja, co umożliwił mi mój przyjaciel,
Slavko Nemanić, sędzia śledczy w Celje. Zabrał mnie ze sobą. Był to rok 1996.
Pierwsze wrażenia nazwałbym swego rodzaju zdziwieniem, że wszystko przebiega tu
w szybkim tempie i wszędzie wokół można było dostrzec coś, co nazwałbym
komercjalizacją. Kiedy jednak później byłem również w innych miejscach, w
których gromadzą się liczne rzesze pielgrzymów, na przykład w Fatimie bądź w
Lourdes, zauważyłem podobne zjawisko. Szczerze jednak powiem, iż równocześnie
przeżywałem w każdym z tych miejsc szczególny rodzaj pokoju, dar Boży, który
można odczuć tylko w ciszy. Jeżeli chodzi o Medziugorje powiem krótko, że
czuję, iż tam naprawdę dzieje się coś istotnie wielkiego.
Jest Pan twórcą
niezwykłej rzeźby Chrystusa Zmartwychwstałego, wzniesionej między innymi też w
Medziugorju. Co może Pan powiedzieć o swoim dziele?
Kiedy zadaje mi się
takie pytanie, zwykłem od razu mówić, że jako artysta nie jestem jak większość
tych, którzy temat ukrzyżowania przedstawia w sposób tradycyjny, klasyczny.
Chrystus na krzyżu… ileż powstało już takich dzieł w sztuce. Z kolei
Zmartwychwstanie z reguły przedstawiane jest jako temat odrębny.
Moja rzeźba Chrystusa
Zmartwychwstałego daleko odbiega od klasycznych ujęć i niczym ich nie
przypomina, jest następstwem innego podejścia do tematu, twórczych przemyśleń.
To, co udało mi się stworzyć, przedstawia w jednej rzeźbie zarówno ukrzyżowanie
jak również zmartwychwstanie Chrystusa. Mój Jezus jest postacią symbolizującą i
jedno, i drugie. Jest postacią stojącą z rozłożonymi rękami, ale już nie na
krzyżu. Wznosi się ponad krzyżem, który leży pod Nim, na ziemi i na którym
widoczne są jednak odciśnięte zarysy ukrzyżowanego ciała. W tym właśnie tkwi
cała tajemnica nowego, artystycznego spojrzenia. W jednej rzeźbie zdołałem
przedstawić dwa misteria: Ukrzyżowanie i Zmartwychwstanie. Właśnie to na wskroś
nowatorskie podejście do tematu wzbudza podziw i uznanie wszystkich, którzy już
mieli okazję zobaczyć rzeźbę z bliska.
Andrej Ajdić
Kiedy rozpoczął się
proces tworzenia tej rzeźby?
Pierwsze rysunki
wykonałem w roku1990, rzeźba w obecnym kształcie została odlana w rok później.
Kiedy była eksponowana na wystawie w Niemczech, wzbudziła tak wielkie
zainteresowanie, że zakupiło ją kilka kościołów, z różnych niemieckich miast,
między innymi z ówczesnej stolicy, Bonn. Wspomnę, że choć na tej wystawie
znalazło się 40 moich rzeźb, to jednak zwiedzający najdłużej zatrzymywali się
właśnie przy tej jednej. Sądzę, iż jest w niej coś, co zmusza do dłuższego
oglądania i pewnie do głębszych refleksji.
Z upływem czasu
rzeźba wzbudzała coraz większe zainteresowanie. Kiedy Ojciec Święty, Jan Paweł
II przybył do Słowenii w roku 1996, władze kościelne uznały, iż szczególnym dla
niego podarunkiem będzie również moja rzeźba odlana w srebrze. Obecny biskup
diecezji Laibach, był wówczas członkiem Watykańskiej Rady do spraw Kultury.
Kiedy już po wizycie Ojca Świętego spotkał się ze mną w Lubljanie, powiedział,
że w Watykanie każdy, kto rzeźbę zobaczył, był nią oczarowany, widząc w niej
coś szczególnego, co przykuwało uwagę.
Jak to się stało, że
rzeźba ta została ustawiona w Medziugorju?
Kiedy wraz
przyjacielem Slavko Nemanicem pojechałem w roku 1996 po raz pierwszy do
Medziugorja, zabrałem z sobą model rzeźby dla pokazania go kapłanom. W owym
roku proboszczem był ojciec Ivan Landeka, prowincjałem – ojciec Tomislav
Pervan. Oni również byli nią zachwyceni, wyrażając pragnienie, by także w
Medziugorju znalazło się miejsce dla niej.
Koszt realizacji tego
zamierzenia sięgał 300 tysięcy euro. Wysoki, ale warto podkreślić, że w całości
pokryło go dwóch fundatorów: pewien Słoweniec oraz zapewne nieubogi Żyd,
zamieszkały w Genewie.
Fakt ustawienia
rzeźby na terenie Medziugorja sprawił mi radość szczególną, bo przybywają tu z
całego świata liczne rzesze pielgrzymów. Rzeźba usytuowana jest w miejscu,
gdzie tłem jest tylko i wyłącznie błękit nieba, co zresztą było moim życzeniem
– aby dzieło nie zlało się z otoczeniem. Wiem, że w Medziugorju rzeźba spełnia
jeszcze inną rolę: gromadzi wokół siebie pielgrzymów, którzy nie będąc w pełni
sprawni fizycznie nie mogą odbywać wędrówek na górę Kriżevac.
Jak w ogóle zrodziła
się ta idea, pomysł właśnie takiego przedstawienia tematu, co w praktyce
oznacza nowy trend w sztuce, w tym przypadku rzeźbie?
Stało się to, jeżeli
można tak powiedzieć, przypadkiem. Pewnego dnia byłem zajęty formowaniem czegoś
z gliny. Trzymałem wtedy w ręce krzyż Mestrovica, który pewnie przez nieuwagę
wpadł do pojemnika z rozrzedzoną gliną. Przestraszony szybko go wyciągnąłem,
ale w glinie zobaczyłem odcisk krzyża, ale i zarysu ukrzyżowanej postaci.
Uważam, że to właśnie był ów decydujący moment, kiedy w myślach zrodził się
pierwszy kształt przyszłej rzeźby – połączenie w jednym zarówno Ukrzyżowania
jak i Zmartwychwstania. Tylko tyle potrafię o tym powiedzieć. Z jednej strony
przypadek a równocześnie pewien znak, który w moim myśleniu pozostawił trwały
ślad.
Dzisiaj jestem
szczęśliwy, że to wydarzenie pozwoliło mi dostrzec możliwość innego, nowego
przedstawienia Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. Nie wątpię, że
podobne przypadki mogły się zdarzyć innym twórcom, pytanie czy ich również
doprowadziły do czegoś nowego?
Czy może Pan – jako
twórca – powiedzieć jeszcze coś bliższego o tej rzeźbie?
Krzyż, który w tej
rzeźbie leży na ziemi i z odległości jest oczywiście mniej widoczny, dla mnie
posiada jednak szczególne znaczenie. Na krzyżu widoczny jest zarys postaci
Chrystusa, jest to widomy dowód, że Jezus był na nim ukrzyżowany. Natomiast nad
leżącym krzyżem wznosi się już wyprostowany Chrystus z rozłożonymi ramionami i
jakby wznoszący się do niebios. W takim właśnie ujęciu rzeźba przyjmowana jest
z uznaniem jako nowatorska. W Watykanie podkreślano zwłaszcza to inne
przedstawienie w rzeźbie Zmartwychwstania z jednoczesnym pozostawieniem krzyża
na ziemi. Jezus zmartwychwstał, pozostawiając na ziemi wielki i trwały ślad.
Wszyscy wiemy, że Chrystus był człowiekiem z ludzkim ciałem. Kto spogląda na ślad
pozostały na krzyżu, potrafi sam wyobrazić sobie jego postać na krzyżu.
Zapewne wiadomo Panu,
że przed kilku laty z rzeźby zaczęły wypływać krople wody. Rzeźba była w
Medziugorju ustawiana pod Pana osobistym nadzorem, co można sądzić o tym
zjawisku wypływających kropli wody?
Kiedy o tym
usłyszałem, byłem rzeczywiście zaskoczony. Sądzę, że chodzi o jakieś zjawisko
fizyczne, które naukowcy umieliby na pewno w sposób naturalny wyjaśnić. W moim
przekonaniu jest to możliwe i nie zamierzam o tym rozmyślać.
Byłem obecny w
Medziugorju przez cały okres montażu rzeźby. Została tu dowieziona w czterech
częściach. W dwóch częściach krzyż oraz w dwóch postać Chrystusa. Kiedy
ustawiano dolną część korpusu, od nóg na głębokość 2-3 metrów w głąb ziemi
umieszczono dwie stalowe sztaby, a cała pionowa część rzeźby została wypełniona
betonem. Rzeźba jest również zabezpieczona przed ewentualnymi wyładowaniami
atmosferycznymi, które mogłyby ją uszkodzić, a nawet roztopić.
Co Pan odczuwa, jako
twórca, mając świadomość, jak liczne rzesze pielgrzymów przybywają do
Medziugorja i modlą się u stóp rzeźby, którą nazwał pan „Chrystus
Zmartwychwstały”?
Wierzę, że udało mi
się stworzyć coś naprawdę znaczącego, właśnie poprzez to inne, zrywające z
tradycjami spojrzenie na dwa tematy: Ukrzyżowania oraz Zmartwychwstania.
Połączenie dwóch misteriów w jednej rzeźbie przemawia do wiernych głębiej,
aniżeli uczyniłyby to dwa odrębne dzieła. Doświadczyłem tego, kiedy byłem w
Medziugorju. W czasie montażu pewien pielgrzym z Afryki pojawiał się przy
rzeźbie codziennie fotografując kolejne etapy robót. To jednak nie było jeszcze
tak ważne. Kiedy ustawianie rzeźby dobiegało kresu, zbliżyły się do niej trzy
kobiety, uklękły i rozpoczęły modlić się. Cóż się okazało? To były trzy
Hinduski, które do Medziugorja przypłynęły z Kanady. Ta scena do głębi mnie
wzruszyła. Pomyśleć… przybyły z innego kontynentu, wyznawały kiedyś może inną
religię, a teraz modliły się przed rzeźbą Zmartwychwstałego Chrystusa, więc i
one dostrzegły w niej coś niezwykłego.
Jeszcze jedno
zdarzenie z tamtych dni. Po uroczystym poświęceniu rzeźby, w okresie Świąt
Wielkanocnych 1998 roku podeszła do mnie naznaczona już wiekiem wieśniaczka.
Wręczyła mi jedno jajko i powiedziała: „Jak dobrze, że Pan tego Chrystusa tu
przywiózł. Dziękuję”. Dla mnie jej słowa i ten prosty gest miały większą
wartość od pochwalnych publikacji w mediach, od zarobionych pieniędzy.
Wieśniaczka wyraziła swoje zdanie prostym słowem, ale wypowiedziała je również
sercem. Stanowi to dla mnie zapłatę bezcenną, która na zawsze utkwi w pamięci –
w przeciwieństwie do pieniędzy, które się wydaje i znikają.
Rozmowę prowadził vd
z redakcji „Medziugorje. Gebetsaktion” nr 72 z 2004, str. 22-24. Przekł. z
niem.: B.B.
Komentarze
Prześlij komentarz
Nieustanne potrzeby??? Nieustająca Pomoc!!!
Witamy u Mamy!!!