Maryjność w Kościele i dla Kościoła
ks. prof. Janusz Królikowski - Tarnów
Referat wygłoszony na spotkaniu formacyjno - duszpasterskim
"Z Fatimą w przyszłość 2019".[1]
Wielkie i liczne doświadczenia historyczne, które należą do
trwałej tradycji Kościoła oraz kształtują jego świadomość i ukierunkowują jego
misję, w decydującej mierze czerpią z maryjnego aspektu jego wiary, jego
pobożności i jego duchowości, dlatego też każą mu jednoznacznie opowiedzieć się
za wyjątkową rolą tego wszystkiego, co łączy się z Maryją, Matką Chrystusa
Zbawiciela, w odniesieniu do jego tożsamości teologicznej i do jego misji
egzystencjalnej także w naszych czasach. Kościół jest dogłębnie maryjny w swoim
kształcie duchowym i w swojej misji. Nie wchodząc tutaj w szersze i bardziej
spekulatywne uzasadnienia, możemy w pełni zasadnie powiedzieć, że taki był i
taki będzie kształt Kościoła, jaka będzie jego maryjność. Takiego pryncypium
jesteśmy dziedzicami i takie pryncypium musimy starać się realizować w naszych
chrześcijańskich wędrówkach. Oczywiście, zakłada to wysiłek czytania znaków
czasu i pytania się, w jaki sposób to dziedzictwo powinno być wykorzystywane w
konkretnych sytuacjach duchowych, w których znajduje się Kościół i każdy
poszczególny wierzący.
Liczni teologowie współcześni, wyraźnie inspirując się
mariologią wypracowaną przez szwajcarskiego teologa Hansa Ursa von Balthasara,
chętnie mówią o potrzebie uwzględniania w spojrzeniu na Kościół „zasady
maryjnej”. Wskazuje ta zasada, że Kościół powinien w spojrzeniu na siebie
odnosić się do Maryi i do Jej ducha, aby być w pełni sobą jako oblubienica
Chrystusa. Ta zasada zyskuje na znaczeniu także dlatego, że odwoływał się do
niej w swoim nauczaniu papież św. Jan Paweł II, co uczynił zwłaszcza w liście
apostolskim Mulieris dignitatem, który stanowi bardzo ważną, choć może jeszcze
niedocenianą kartę w mariologii Kościoła współczesnego. Oczywiście, w znacznym
stopniu podobne inspiracje znalazły się już wcześniej w nauczaniu o Maryi,
które wypracował II Sobór Watykański w konstytucji dogmatycznej o Kościele
Lumen gentium, ukazując Maryję w tajemnicy Chrystusa i Kościoła.
Jeśli więc chcemy odpowiednio kształtować Kościół, jego życie
i jego misję, musimy odnieść się do postaci Maryi, aby wskazać na Jej
przesłanie teologiczne i duchowe, które jest w swojej zasadniczej treści
przesłaniem eklezjalnym. Aby w tym miejscu, przynajmniej w jakimś stopniu,
odczytać to przesłanie, sięgniemy do nauczania II Soboru Watykańskiego, który
we wspomnianej konstytucji Lumen gentium stwierdza: „Błogosławiona zaś Dziewica
z racji daru i roli boskiego macierzyństwa, dzięki czemu jednoczy się z synem
Odkupicielem, i z racji swoich szczególnych łask i darów związana jest głęboko
także z Kościołem: Boża Rodzicielka jest, jak uczył już św. Ambroży, pierwowzorem
(typus) Kościoła, w porządku mianowicie wiary, miłości i doskonałego
zjednoczenia z Chrystusem. W tajemnicy bowiem Kościoła, który sam także
słusznie nazywany jest matką i dziewicą, Błogosławiona Dziewica Maryja
przodowała najdoskonalej i osobliwie, stając się wzorem dziewicy i zarazem
matki. Wierząc bowiem i będąc posłuszną, zrodziła na ziemi samego Syna Boga
Ojca, i to nie znając męża, Duchem Świętym zacieniona, niby nowa Ewa, która nie
dawnemu wężowi, lecz wysłannikowi Boga dała wiarę nie skażoną żadnym
wątpieniem. Zrodziła zaś Syna, którego Bóg ustanowił pierworodnym między wielu
braćmi, to znaczy między wiernymi, w których zrodzeniu i wychowywaniu
współdziała swą miłością macierzyńską” (nr 63).
W przywołanym tekście zwraca uwagę zastosowane w odniesieniu
do Maryi pojęcie „typus”, które w różny sposób staramy się tłumaczyć: wzór,
model, pierwowzór, obraz. Nie są to
propozycje całkowicie słuszne, ponieważ wskazują pewien aspekt abstrakcyjny w
postaci Maryi, zdają się sugerować, ze Ona jest jakimś modelem logicznym.
Tymczasem w greckim i łacińskim i greckim typos/typus, do którego odwołuje się
np. św. Paweł w Liście do Rzymian (5, 14), chodzi o coś więcej, a mianowicie
„typ” wskazuje już na pełną i doskonalą realizację jakiejś rzeczywistości. Z
tej też racji nie tylko jest ona wzorem, ale jest pełnią rzeczywistości, stąd
też może być traktowana jako wzorcze zobowiązanie. Można by zatem przetłumaczyć
typus jako praurzeczywistnienie. Choć może wydawać się to nieco skomplikowane,
to jednak najlepiej oddaje pierwotne znaczenie tego słowa.
Odnosząc zatem do Maryi określenie typus Ecclesiae widzimy w
niej praurzeczywistnienie (praspełnienie) Kościoła, a zatem może Ona stać się
także dla nas wskazaniem, w jaki sposób powinniśmy kształtować Kościół i siebie
samych w Kościele, mając głęboką świadomość tego, że nie ma wiary
chrześcijańskiej poza Kościołem. Wiara chrześcijańska jest eklezjalna ze swej
natury, a więc powinna szukać swego urzeczywistniania w odniesieniu do Maryi,
która jest pierwszym, już zrealizowanym Kościołem – jest jego pełnią i jego
obrazem eschatologicznym, to znaczy Kościół ostatecznie zmierza do tego, by
stać się takim, jak Maryja w chwale Chrystusa. Maryja jest więc Kościołem
osobowym, w pełni duchowym, choć wyrastającym z dziejów zbawienia i Jej
osobistej wędrówki wiary. W Niej łączy się to, co obiektywne w działaniu Bożym
i to, co Ona osobiście wniosła w to działanie, przyjmując je, odpowiadając na
nie swoim życiem, ofiarując siebie Bogu. Rzeczywiście, widzimy w Maryi
faktyczne przodowanie w każdej dziedzinie wiary, z którego wynika Jej
nadzwyczajne przodowanie w Kościele.
1. Inspiracje maryjne
Spójrzmy więc na to, czym jest maryjność w Kościele, a tym
samym, czym jest ona i czym powinna być dla Kościoła i dla nas w Kościele.
Inspiracji dostarcza nam przytoczony tekst z konstytucji Lumen gentium, w
świetle którego chcemy spojrzeć przede wszystkim na samą Maryję, ponieważ to
Ona jest żywym głosem Bożym kierującym się do Kościoła, a w Kościele do nas
wierzących.
a) Tym, co w najwyższym stopniu określa duchową postać i
wielkość Maryi, a zarazem określa kształt i sposób urzeczywistniania się
Kościoła w każdym czasie jest wiara, której pierwszym przymiotem jest
posłuszeństwo. Św. Paweł wypowiadając się wielokrotnie na temat wiary, łącząc
ze sobą wiarę i posłuszeństwo, mówi o „posłuszeństwie wiary” jako najbardziej
właściwej postawie człowieka wobec Boga. Chce przez to powiedzieć, że
fundamentalnie wiara jest posłuszeństwem okazywanym Bogu, w związku z czym:
albo jest się posłusznym i jest się wierzącym, albo nie jest się posłusznym, i
jest się niewierzącym. Stwierdzenie to może wydawać się nam radykalne, ale w
tym przypadku nie ma możliwości jakiegoś stopniowania relacji do Boga.
Przykład takiej posłusznej wiary znajdujemy w Maryi – Jej
wiara, wyrażona w bezpośrednim i jednoznacznym „niech mi się stanie według
słowa twego”, jest najwyższym świadectwem posłuszeństwa okazanego Bogu, przez
które Maryja wpisuje się dogłębnie w urzeczywistnienie historyczne boskiego
zamysłu zbawienia. Całkowicie jednoznacznie możemy powiedzieć, że z
teologicznego punktu widzenia „pełnia wiary”, jak stwierdza św. Augustyn, którą
Maryja odpowiada Bogu za pośrednictwem Jego posłańca, jest historycznym
początkiem Kościoła. Z jej wiary wyrażonej w momencie zwiastowania wszyscy się
rodzimy jako wierzący chrześcijanie.
Kościół ma u swoich podstaw wieczną inicjatywę samego Boga, a
jego kształt określa Jezus Chrystus swoim nauczaniem i swoimi czynami, czyli
sobą i swoim dziełem, ale ta inicjatywa i ten kształt niejako syntetyzuje się w
Maryi – Dziewicy posłusznej. W Jej wierze inicjatywa i działanie Boże nabierają
skonkretyzowanego kształtu historycznego, stają się Kościołem w osobie. Jedno z
najbardziej podstawowych określeń Kościoła mówi, że jest on „zgromadzeniem
wierzących – congregatio fidelium”. Wiara w najwyższym stopniu określa kształt
Kościoła i w tym znaczeniu jest on Kościołem maryjnym, skoro zakorzenia się w
wierze Maryi. Wiara Kościoła, a w nim wiara wierzących, jest kontynuowaniem
aktu i wędrówki wiary, która urzeczywistniła się w Maryi w sposób
najdoskonalszy. Jeśli więc chcemy, a powinniśmy, realnie kształtować Kościół,
sprawiać, by był skuteczny w dziejach i dokonywać jego odnowy, to oznacza to
przede wszystkim, że naszą pierwszą troską powinna być troska o wiarę posłuszną,
bo taka wiara jest eklezjo twórcza, a tym samym jest także wiarą zbawczą.
b) Patrząc na wiarę Maryi i wielkie dzieło Boże, które w
oparciu o nią mogło się spełnić, i w Maryi, i w dziejach ludzkich, to z
łatwością dostrzegamy, że jego warunkiem osobowym była pokora Maryi. Ona sama
potwierdza, zdumiewając się w Magnificat świętością, wszechmocą i miłosierdziem
Boga, że „wejrzał On na Jej pokorę”. Nie było innego motywu działania Boga
względem Maryi i zniżenia się do Niej, jak właśnie ta najbardziej adekwatna
postawa względem Boga, którą może przyjąć i wyrazić człowiek. Bóg nie patrzy na
niczyje zasługi, na takie czy inne osiągnięcia, na większe czy mniejsze
zamiary, ale tylko i wyłącznie na pokorę, czyli uznanie duchowe nieskończonego
dystansu, jaki oddziela człowieka od Niego, od Jego świętości i Jego majestatu.
Tradycja duchowa Kościoła, czerpiąc z przykładu Maryi, nie waha się podkreślać,
że właściwa postawa człowieka względem Boga to „pokora i duch skruszony”, jak
wyraża to Psalm 51.
Sięgająca średniowiecza, a zwłaszcza św. Bernarda z
Clairvaux, tradycja maryjna tak bardzo zachwyciła się pokorą Maryi, że z
biegiem czasu mogła ona zostać niejako skodyfikowana liturgicznie w postaci
osobnego wspomnienia, które zostało jej poświęcone. Szkoda, że po II Soborze
Watykańskim o tym wspomnieniu zapomniano. Zawiera ono bardzo głębokie
przesłanie, którego potrzebuje dzisiejszy Kościół – jest to przesłanie pokory,
na której budują się i konsolidują wszelkie relacje z Bogiem i która jest
zarazem niewątpliwym źródłem autorytetu Kościoła i siły jego wiary w świecie.
Owszem, jest to przesłanie bardzo trudne, ponieważ dzisiejszy świat jest na
nowo zdominowany pychą, która wynosi na piedestał człowieka i jego dzieła, bez
uwzględniania w tym Boga, ale właśnie tym bardziej jest to przesłanie
nieodzowne dla Kościoła i dla wszystkich wierzących. Odwołanie się do Maryi
jako Dziewicy pokornej może stać się bardzo ożywcze dla wiary dzisiaj, a tym
samym także dla autentycznego kształtowania relacji międzyludzkich, zarówno
osobistych, jak i wspólnotowych. O. Jacek Woroniecki napisał w okresie
międzywojennym bardzo sugestywny artykuł o znaczeniu pokory w relacjach
międzynarodowych. Warto by go przypomnieć, gdyż na pewno wyrażone w nim idee
mogłyby stanowić ważny wkład dla maryjnego kształtowania relacji
międzyludzkich, które tak bardzo są naznaczone wyniosłością, chęcią panowania,
dążeniem do posiadania władzy, usiłowaniem podporządkowania sobie innych itd.
c) Odczytując biblijny
obraz Maryi nie ulega wątpliwości, że jest Ona w najwyższym stopniu osobą
obdarowaną przez Boga. Pozdrowienie anielskie skierowane do Niej w imieniu Boga
wydobywa ten rys Jej duchowego kształtu – wysłannik Boży nazywa Ją „pełną
łaski”, co oznacza m.in. przychylność Boga względem Maryi, Boże obdarowanie Jej
sobą i swoim życiem, przemianę wewnętrzną, której Ona dostępuje, aby być
całkowicie dla Boga. Bóg łaskawie obdarował Maryję, a Ona to obdarowanie
przyjęła sercem wierzącym i pokornym. Św. Barnard z Clairvaux w swoich
wypowiedziach maryjnych z wielkim naciskiem podkreślał, że wszystko, co
spełniło się w Maryi, ma swoje ostateczne źródło w Bożej łasce. Jej dziewictwo,
Jej macierzyństwo, Jej wierność względem Boga, Jej miłość do Syna, a także Jej
misja kościelna w czasie, w którym żyła na ziemi oraz misja spełniana teraz z
nieba, mają swój początek w samym Bogu, który łaskawie udzielił się Maryi,
uzdalniając Ją do wypełnienia powierzonej Jej misji. Maryja w sposób
najbardziej autentyczny i przejrzysty poświadcza, że wszystko jest z Boga, że
„wszystko jest łaską”, jak trafnie powiedziała o swoim życiu św. Teresa z
Lisieux. Jest to jedno z najbardziej chrześcijańskich zdań, jakie można w ogóle
powiedzieć o sobie jako o wierzącym.
W naszych czasach, gdy
człowiek wyemancypował się i liczy już tylko na siebie i swoją „mocną” wolę,
przypomnienia pierwszeństwa – prymatu łaski jest czymś o pierwszorzędnym
znaczeniu. Kościół na tyle jest i będzie Kościołem Chrystusowym, na ile żyje tą
zasadą i na ile ją tylko akceptuje jako pierwszorzędne źródło swojej
„skuteczności”. Wola ludzka jest ważna i w niej zakorzenia się zbawienie –
„zbawienie opiera się na woli”, jak stwierdził św. Tomasz z Akwinu – ale
pierwszym celem ludzkiej woli powinno być skierowanie się do łaski Bożej, czyli
samego udzielającego się człowiekowi Boga, a jego pierwszym dziełem powinno być
przyjęcie tej łaski, aby ona mogła wyrazić się sprawczo w ludzkich
doświadczeniach. Duch maryjny to duch zwrócony do łaski, dlatego też właściwym
kierunkiem życia kościelnego jest zwrócenie się do Boga, aby przyjąć Jego łaskawe
udzielanie się człowiekowi i zakorzenić się w nim na trwale. Kościół jest i
powinien stawać się coraz bardziej miejscem wołania o łaskę i szkołą jej
przyjmowania. Tego uczy nas Maryja, nasza „Matka w porządku łaski”, jak uczy II
Sobór Watykański, i w tym zasadniczo wyraża się wspomniana wyżej „zasada
maryjna”, której unaocznienia rzeczywiście potrzebujemy ze względu na dziś i
jutro naszej wiary oraz dopełniania się Chrystusowego zbawienia.
d) Pełnia obdarowania
Bożego, która stała się udziałem Maryi, nie uczyniła z Niej osoby biernej,
ponieważ przyjęcie łaski, będące odpowiedzią na nią, uzdalnia człowieka do
podjęcia działania i nadania mu czynnego, twórczego i specjalnego znaczenia w
porządku zbawienia. Św. Tomasz z Akwinu sformułował niezwykle ważne pryncypium
dotyczące łaski w życiu ludzkim, a mianowicie mówi on, że „łaska jest po to,
aby jej używać”. Łaska jest mocą kształtującą człowieka, dlatego domaga się
wyrażenia jej w czynie. Może to być czyn zarówno zewnętrzny, jak i wewnętrzny.
Święci, wyrastający z łaski przyjętej na gruncie pokory, są ludźmi
dynamicznymi, tak jak świętość jest czynem. Zostało już wielokrotnie zauważone,
że to święci w najwyższym stopniu kształtują życie i obraz świata. „Po owocach
ich poznacie” – mówił Pan Jezus. Stwierdzenie to pozostaje faktem w
perspektywie dziejów świętości w Kościele i odnawiających przemian, które w nim
następują i są nadal oczekiwane.
W tej perspektywie
Kościół widzi także Maryję. Jej odpowiedzią na dar łaski jest pełne poświęcenie
się Jezusowi Chrystusowi, wcielonemu Synowi Bożemu, i Jego dziełu zbawczemu,
które urzeczywistnia aż do ostatecznej rezygnacji z siebie. Tradycja kościelna
patrząc na ten rys życia i wiary Maryi nie waha się nazwać Jej Dziewicą
ofiarującą. Składa Ona w ofierze nie co innego, ale samą siebie, dochodząc do
niezwykłego upodobnienia się do Chrystusa, który w posłuszeństwie Ojcu składa w
ofierze samego siebie na ołtarzu krzyża. Łączy Maryję z Chrystusem Jej
składanie się w ofierze za zbawienie świata. W ten sposób staje się Ona także
solidarna z całą ludzkością, której grzeszność potrzebuje ofiarowania się za
nią wcielonego Syna Bożego, ale potrzebuje także oblubieńczego współofiarowania
się z Nim przedstawicielki ludzkości. Jak Maryja przez wiarę przyjęła
oblubieńczo w imieniu całej ludzkości wcielenie się Syna Bożego, tak pod
krzyżem uczestniczy oblubieńczo w ofierze Syna, czyniąc to także w imieniu
całej ludzkości. Ofiara Chrystusa złożona na krzyżu przy współofiarowaniu się
wraz z Nim Maryi staje się miejscem odkupieńczych zaślubin Boga i ludzkości, a
więc staje się pieczęcią nowego przymierza. Maryja jawi się jako Niewiasta
nowego przymierza, które odziedziczył wraz z Nią Kościół.
Jeśli Kościół i cała ludzkość potrzebują dzisiaj czegoś w tym
trudnym momencie historycznym, to przede wszystkim potrzebują odnowienia – na
wzór Maryi – swojego czynnego uczestniczenia w ofierze Chrystusa złożonej za
zbawienie świata. Świat i Kościół, aby mogli trwać i zmierzać do Chrystusa,
oczekując Jego powrotu, potrzebują łaski Bożej, a tym, co ją zapewnia jest
Ofiara eucharystyczna i duchowe ofiarowanie się wierzących Bogu, wraz z
Chrystusem, który sakramentalnie kontynuuje swoje wydawanie się za nas.
Potrzebujemy więc dzisiaj odnowienia naszej świadomości ofiarniczej i potrzeby
składania siebie w ofierze wraz z Chrystusem-Ofiarą. Przykład Maryi
współofiarującej się wraz z Chrystusem jest dla Kościoła i poszczególnych
wierzących wzniosłym przykładem pełni wiary i pełnego uczestniczenia w losach
świata. Nic innego nie służy w tak wielkim stopniu dziejom zbawienia, jak
składanie się w ofierze wraz z Chrystusem. Maryja ten fakt przeżyła i
unaoczniła, pokazując nam najbardziej owocny sposób uczestniczenia w życiu
Kościoła – uczestniczenia pełnią wiary i serca.
2. Duchowe promieniowanie
II Sobór Watykański w konstytucji Lumen gentium zapisał
bardzo sugestywne określenie Kościoła: „lud promieniujący wiarą, nadzieją i
miłością”. Określenie to wskazuje na pierwszeństwo cnót teologalnych (boskich)
w życiu Kościoła, przy czym podkreśla także stojące po stronie wierzącego
zadanie dynamicznego ukazywania tego prymatu, uwidocznienia go w świecie ludzi,
manifestowania w czynach tego, co przeżywa się w sercu na mocy Bożego
obdarowania. Pan Jezus napomniał nas, mówiąc, że „nie stawia się światła pod
korcem, ale na świeczniku”. Zwracając uwagę na niektóre aspekty ducha maryjnego
i ich wymowę, odkrywamy z łatwością, że odnoszą się one w sposób szczególny do
cnót teologalnych i ukazują, w jaki sposób mogą one świecić pełniejszym
światłem w życiu wierzących, a tym samym przyczyniają się do tego, że cały
Kościół intensywniej promieniuje teologalnym, czyli boskim i wiecznym światłem.
Maryjne światło jest więc w najwyższym stopniu światłem kościelnym, ponieważ
ukazuje sposób promieniowania tym, co pochodzi od samego Boga. Maryja jest
zwierciadłem wszelkiej świętości, ponieważ odbija Ona pełnię wiary, nadziei i
miłości, jak podkreślił papież Benedykt XVI w zakończeniu encykliki Deus
caritas est.
Maryjność jawi się więc jako świetlana i promieniująca zasada
życia dla Kościoła, który szuka swojej tożsamości, sposobów skutecznego
pełnienia powierzonej mu przez Chrystusa misji, a także drogi prowadzącej do
nieustannej odnowy duchowej. Maryja, która uczestniczyła w dziejach zbawienia,
dostarcza nam wzoru bardzo konkretnych postaw, które są najbardziej
autentycznymi postawami kościelnymi, a tym samym są postawami, które realnie i
owocnie zbliżają do Boga i do udziału w zbawieniu, które zostało wysłużone
przez Chrystusa. W tej wzorczości Maryi, która nie jest abstrakcyjna, ale
realna, ponieważ została przez Nią w pełni urzeczywistniona, także dzisiaj
Kościół może się ukazać w swoim pełnym blasku, dlatego nie mamy wątpliwości, że
to, co zostało powiedziane na początku, a mianowicie, że taki jest Kościół,
jaka jest jego maryjność, jest zasadniczą prawdą maryjna i eklezjalną, a zatem
domaga się od nas przełożenia na język faktów, czynów i dzieł w sytuacji
duchowej, w której się znajdujemy i którą chcemy kształtować na miarę zbawczej
misji, w której mamy szczęście uczestniczyć.
W tym miejscu warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden tytuł,
który tradycja kościelna nadała Maryi i który łączy się z tym wszystkim, co
zostało tutaj powiedziane, a mianowicie tytuł Virgo fortis – Panna dzielna.
Omówione rysy ducha maryjnego, który jest potrzebny Kościołowi, są oczywiście z
wielu powodów trudne do zrealizowania, dlatego wierzący potrzebują codziennej
determinacji i wyznaczenia sobie dalekich perspektyw, aby te rysy maryjne
odzwierciedlić w sobie. Maryja, współdziałając z Bogiem w oparciu o Jego łaskę,
pełnią wiary, pełnią pokory, pełnią posłuszeństwa okazała się kobietą dzielną w
podjętym i spełnionym dziele. Dlatego też, patrząc na naszą sytuację, patrzmy
na Jej dzielność i wzywajmy Ją jako Pannę dzielną, która może pomóc wytrwać w
obranej drodze wiary.
Dobry artykuł
OdpowiedzUsuń