Lament świętokrzyski
Lament świętokrzyski (znany również
jako Żale Matki Boskiej pod krzyżem, albo Posłuchajcie
Bracia Miła; czasem po prostu Plankt) − średniowieczny plankt, uważany za jedno z największych arcydzieł lirycznych
epoki[1].
Współcześni historycy
literaccy podkreślają niezwykłość utworu na tle kultury średniowiecznej, nie
tylko ze względu na wybitne walory formalne, ale przede wszystkim na
zrezygnowanie z teologicznego przedstawienia Matki Bolejącej na rzecz jej
ludzkiego, uczuciowego czy wręcz psychologicznego wymiaru[2]. Przypuszcza się, iż tekst mógł być w przeszłości
częścią wielkopiątkowego misterium. Źródłem inspiracji dla autora były
prawdopodobnie apokryficzne rozwinięcia ewangelii.
Utwór stanowi monolog
Maryi, matki Jezusa, bolejącej i lamentującej pod krzyżem. Maryja początkowo
wzywa otaczających ją ludzi do współczucia, zrozumienia i współuczestnictwa w
cierpieniu. Następnie ze słowami pełnymi czułości zwraca się do Syna, chcąc w
ostatniej chwili Jego życia zbliżyć się do Niego i ulżyć Mu w męce. Następne
strofy monologu wybuchają rozpaczą i buntem Maryi przeciw Aniołowi Gabrielowi,
który zwiastował Dziewicy chwałę i radość, nie wspomniał natomiast o ogromie
cierpienia, jakie będzie musiała przejść. Utwór kończy przestroga skierowana do
wszystkich matek, aby modliły się do Boga o swoich synów.
Podobne sceny,
skądinąd popularne w tradycji średniowiecza, nie miały swojej podstawy w
kanonie Nowego Testamentu.
Spośród wszystkich czterech ewangelistów tylko św. Jan uwzględnia obecność Marii pod krzyżem. Apostoł
ogranicza się jednak tylko do zanotowania faktu oraz słów Jezusa:
"Niewiasto, oto syn Twój" (J 19, 26); "Oto Matka twoja" (J
19, 27). Jedynie w apokryficznej Ewangelii Nikodema z II czy IV wieku, a właściwie dodatkach do niej, czytamy:
Potem zwróciwszy się
do krzyża rzekła: "Nachyl się krzyżu tak, abym mogła objąć i ucałować mego
syna (...); Nachyl się krzyżu, bo chcę uściskać syna. Nachyl się krzyżu, abym
mogła jako matka połączyć się z synem (...); O biada, biada, czy to jest owa
dobra nowina Gabriela? Nuże, opłakujcie wszyscy mą duszę przejętą bólem!
Rozwijający się i
uzupełniany o nowe treści kult maryjny w Kościele zachodnim (zwłaszcza od XI wieku w Europie, a w Polsce od XIII wieku) sprzyjał rozbudowaniu motywu compassio o
coraz to liczniejsze szczegóły, nie tylko pod względem warstwy zdarzeniowej,
ale również, a może przede wszystkim, pod względem wnikania w bolejącą duszę
Matki, reprezentującą całe cierpienie rodzaju ludzkiego. Motyw ten służył
również praktykowaniu współczucia i miłości wśród wiernych[3].
Tekst Lamentu
świętokrzyskiego pochodzi z klasztoru benedyktyńskiego na
Łysej Górze. Jego powstanie datuje się na koniec XV wieku. Jedyny odpis utworu, który zachował się do
czasów nowożytnych, nieistniejący już, datuje się na rok ok. 1470[2].
W ujęciu
historycznoliterackim Lament świętokrzyski plasuje się na
pograniczu kilku gatunków literackich, choć powszechnie utożsamiany bywa
z planktem[1]. Niektórzy badacze, skupieni na głęboko emocjonalnej
stronie utworu oraz przypuszczalnym autentyzmie przeżyć i życiowego
doświadczenia samego autora, skłonni są uznawać go za utwór prekursorski
względem renesansowego humanizmu.
Istnieje ponadto wiele zbieżności pomiędzy Lamentem... a znaną
kościelną sekwencją Jacopone'a da Todiego, Stabat Mater Dolorosa (Stała Matka Bolejąca), a
także prozą Peregryna z Opola. Wiadomo poza tym, iż śląski dominikanin w swoich kazaniach często rozwijał myśli
zawarte w znanych polskich poematach religijnych.
Słyszała, że pragnie,
a nie mogła Mu podać wody. Widziała Jego rany, a nie mogła ich opatrzyć.
Widziała Jego skrwawione ciało, a nie mogła go obetrzeć. Widziała, że opada Mu
głowa, a nie mogła jej podtrzymać i utulić (...) "Módlcie się wszystkie
matki, abyście nigdy nie oglądały waszych synów tak umęczonych. Współczujcie
mi, nieszczęsnej matce!" (...) "Gdzież radość narodzenia, kiedy
przyszedłeś obiecany, a teraz widzę Cię omdlałego."
Lament świętokrzyski to portret Matki Boskiej, cierpiącej i lamentującej matki. Jest to
obraz kobiety, jednej z wielu matek, nie postaci świętej, ale
ludzkiej, która nie ma wpływu na losy syna, nie może mu pomóc. Obraz jest
przesycony krwią ( słowo "krew/ krwawy" pojawia się w utworze 5 razy,
z czego 4 razy w 3 pierwszych strofach). Wiersz ten jest przykładem incipitu – autor nie nadał mu konkretnego tytułu, a za
tytuł często służy pierwszy wers wiersza.
Komentarze
Prześlij komentarz
Nieustanne potrzeby??? Nieustająca Pomoc!!!
Witamy u Mamy!!!