Dominicae cenae (o tajemnicy i kulcie Eucharystii) Ojca Świętego Jana Pawła II do wszystkich biskupów Kościoła O Tajemnicy i Kulcie Eucharystii
Czcigodni i Umiłowani moi Bracia!
1. Także w tym roku na Wielki
Czwartek kieruję do Was list, który pozostaje w bliskim związku z tym, jaki
otrzymaliście z tej samej okazji, w ubiegłym roku razem z Listem do Kapłanów.
Pragnę więc naprzód serdecznie Wam podziękować za to, że oba owe poprzednie
listy przyjęliście w duchu tej jedności, jaką Pan postanowił pomiędzy nami, a
także za to, że przekazaliście Waszym Prezbyterium myśli, jakie pragnąłem
wypowiedzieć na początku mojego pontyfikatu.
Najczęściej czyniliście to
właśnie podczas porannej Liturgii eucharystycznej Wielkiego Czwartku,
odnawiając wraz ze swymi Kapłanami przyrzeczenia i zobowiązania podjęte w
czasie święceń. Wielu z Was, Czcigodni i Drodzy Bracia, zawiadomiło mnie o tym
z kolei, dodając od siebie również słowa podziękowania, a często przekazując
podobne słowa od swego Prezbyterium. Wielu także Kapłanów dało wyraz swej
radości, zarówno z uwagi na podniosły i przejmujący charakter Wielkiego
Czwartku jako dorocznego "święta Kapłanów", jak też z uwagi na
znaczenie spraw poruszonych w liście do nich.
Owe odpowiedzi stanowią obfity
zbiór, który pozwala nam raz jeszcze przekonać się o tym, jak bliska jest dla
ogromnej większości Prezbyterium Kościoła powszechnego ta droga życia
kapłańskiego, jaką tenże Kościół kroczy od wielu stuleci. Jak jest przez nich
umiłowana i jak ceniona. Jak bardzo pragną kroczyć nią dalej.
Wypada mi w tym miejscu dodać, że
w Liście do Kapłanów znalazły oddźwięk niektóre tylko sprawy, co zostało
zresztą wyraźnie stwierdzone na samym początku. Został też uwydatniony w sposób
szczególny duszpasterski charakter posługiwania kapłańskiego, co bynajmniej nie
oznacza pominięcia pewnych grup Kapłanów nie związanych bezpośrednio z
działalnością duszpasterską. Odwołuję się w tej sprawie raz jeszcze do
magisterium Soboru Watykańskiego II, a także do wypowiedzi Synodu Biskupów z
1971 r.
Duszpasterski charakter
posługiwania nie przestaje towarzyszyć życiu każdego Kapłana, nawet wówczas,
gdy zadania, jakie na co dzień spełnia, nie są wprost duszpasterskie. W tym
znaczeniu wielkoczwartkowy List do Kapłanów był zaadresowany do wszystkich,
nikogo nie pomijał, choć równocześnie, jak powiedziałem, nie poruszał
wszystkich spraw z życia i działalności Kapłanów. Wyjaśnienie tej sprawy na
początku niniejszego listu uważam za rzecz celową i pożyteczną.
I.
TAJEMNICA EUCHARYSTYCZNA
W ŻYCIU KOŚCIOŁA I KAPŁANA
Eucharystia a kapłaństwo
2. Obecny list, który kieruję do
Was, Czcigodni i Drodzy moi Bracia w Biskupstwie, jest poniekąd dalszym ciągiem
poprzedniego. Pozostaje on również w ścisłym związku z tajemnicą Wielkiego
Czwartku, pozostaje też w związku z Kapłaństwem. Zamierzam bowiem poświęcić
obecny list Eucharystii, a w szczególności niektórym aspektom Tajemnicy
eucharystycznej i jej wpływu na życie tego, który ją sprawuje. Dlatego to
adresatami bezpośrednimi tego listu jesteście Wy, Biskupi Kościoła, a wraz z
Wami wszyscy Kapłani i, zgodnie ze stopniem, Diakoni.
Kapłaństwo bowiem służebne i
hierarchiczne zarazem, Kapłaństwo Biskupów i Prezbiterów, a obok nich posługa
Diakonów - urzędy, które normalnie rozpoczynają się od głoszenia Ewangelii -
pozostają w najściślejszym związku z Eucharystią. Eucharystia jest główną i
centralną racją bytu sakramentu Kapłaństwa, który definitywnie począł się w
momencie ustanowienia Eucharystii i wraz z nią. Nie bez powodu słowa "To
czyńcie na moją pamiątkę", wypowiedziane bezpośrednio po słowach
eucharystycznej konsekracji, powtarzamy przy każdym przeistoczeniu, sprawując
Najświętszą Ofiarę.
Przez nasze święcenia - których
udzielenie, jak na to wskazuje już pierwsze świadectwo liturgiczne, jest
połączone z Mszą świętą - jesteśmy w sposób szczególny i wyjątkowy związani z
Eucharystią. Jesteśmy niejako "z Niej" i "dla Niej".
Jesteśmy też za Nią w sposób szczególny odpowiedzialni - zarówno każdy Kapłan
wśród swojej wspólnoty, jak też każdy Biskup na zasadzie troski o wszystkie
wspólnoty sobie powierzone, na zasadzie Pawłowej "sollicitudo omnium
ecclesiarum". Jest zatem powierzona ta wielka "Tajemnica Wiary"
nam, Biskupom i Kapłanom. A jeśli jest ona powierzona także całemu Ludowi
Bożemu, wszystkim wierzącym w Chrystusa, to nam jednak powierzona jest
Eucharystia niejako "wobec" innych, którzy od nas oczekują
szczególnych dowodów czci i miłości dla tego Sakramentu, ażeby przez nią mogli
budować i ożywiać siebie samych "ku składaniu duchowych ofiar".
W ten sposób nasz kult eucharystyczny,
który ma miejsce w czasie odprawiania Mszy świętej, jak i nasza cześć względem
Najświętszego Sakramentu, są jak gdyby ożywczym prądem, który jednoczy nasze
służebne czyli hierarchiczne Kapłaństwo z powszechnym kapłaństwem wiernych,
okazując równocześnie to nasze Kapłaństwo w jego punkcie szczytowym i
centralnym zarazem. Kapłan wypełnia swoje główne posłannictwo i objawia się
najpełniej przy sprawowaniu Eucharystii, a objawienie to najdojrzalsze jest
wówczas, gdy sam siebie w tej Tajemnicy jak najgłębiej ukrywa, aby ona sama
jaśniała ludzkim sercom i sumieniom przez jego posługę. Jest to najwyższa forma
"królewskiego kapłaństwa", "źródło i zarazem szczyt całego życia
chrześcijańskiego".
Kult tajemnicy eucharystycznej
3. Kult ten skierowany jest do
Boga samego przez Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym. Skierowany jest do Ojca,
który, jak mówi Ewangelia św. Jana, "tak umiłował świat, że Syna swego
Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie
wieczne".
Skierowany jest także w Duchu
Świętym do tegoż Syna Wcielonego, w ekonomii zbawczej, nade wszystko w owym
momencie szczytowego oddania i wyniszczenia samego siebie, któremu odpowiadają
słowa wypowiedziane w wieczerniku: "To jest… Ciało Moje, które za was
będzie wydane"… "To jest… Kielich Krwi Mojej…, która za was i za
wielu będzie wylana". Na ten właśnie moment naprowadzają nas słowa
liturgicznej aklamacji "Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu". Jakkolwiek
tym samym aktem czci ogarniamy równocześnie Chrystusa zmartwychwstałego i uwielbionego
"po prawicy Ojca", a także perspektywę Jego "przyjścia w
chwale", to przecież owo dobrowolne wyniszczenie Chrystusa, miłe Ojcu i
uwielbione w zmartwychwstaniu, razem ze zmartwychwstaniem sakramentalnie
sprawowane, stanowi niejako motyw najbliższy, z którego rodzi się nasza
adoracja tego Zbawiciela, który "stał się posłusznym aż do śmierci - i to
śmierci krzyżowej".
Adoracja ta posiada jeszcze
szczególną właściwość. Jest równocześnie przejęta wielkością tej Ludzkiej
Śmierci, w której świat - to znaczy każdy z nas - został "umiłowany"
aż do końca. I równocześnie zawiera się w niej jakaś nasza "odpłata",
jakieś wynagrodzenie za tę Miłość ukrzyżowaną na śmierć: jest naszą
"Eucharystią", czyli naszym dziękczynieniem, uwielbieniem za to, że
nas odkupił swoją śmiercią i przez swoje zmartwychwstanie dał nam uczestnictwo
w życiu nieśmiertelnym.
Kult ten, obejmujący
Przenajświętszą Trójcę Ojca, Syna i Ducha Świętego, towarzyszy i przenika
przede wszystkim sprawowanie liturgii eucharystycznej. Winien on jednak
wypełniać wnętrza świątyń również poza godzinami Mszy świętych. Zaiste, skoro
tajemnica eucharystyczna została ustanowiona z miłości i uobecnia nam
sakramentalnie Chrystusa, zasługuje zatem na nasze dziękczynienie i naszą
cześć. Cześć ta winna zaznaczać się w każdym spotkaniu z Najświętszym
Sakramentem, czy to wówczas, gdy nawiedzamy kościoły, czy też wówczas, kiedy
Najświętsze Postacie bywają zanoszone i udzielane chorym.
Uwielbienie Chrystusa w tym
Sakramencie miłości winno znajdować sobie wyraz w różnych formach pobożności
eucharystycznej, jak np.: nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, adoracje,
wystawienia, godziny święte, (czterdziestogodzinne nabożeństwa),
błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem, procesje teoforyczne, kongresy
eucharystyczne. Na szczególne przypomnienie zasługuje tutaj uroczystość Bożego
Ciała, wprowadzona przez mojego poprzednika Urbana IV na pamiątkę ustanowienia
tej wielkiej Tajemnicy, jako akt publicznej czci dla Chrystusa utajonego w
eucharystycznej Hostii. Wszystko to odpowiada ogólnym zasadom, a także
szczególnym przepisom istniejącym od dawna, a ostatnio na nowo sformułowanym po
Soborze Watykańskim II.
Ożywienie i pogłębienie kultu
eucharystycznego jest sprawdzianem prawdziwej odnowy - tej, którą Sobór
postawił sobie za cel. Jest tej odnowy punktem poniekąd kulminacyjnym. I to
zasługuje, Czcigodni i Drodzy Bracia, na osobne rozważenie. Kościół i świat
odczuwają wielką potrzebę kultu eucharystycznego. Jezus oczekuje nas w tym
Sakramencie miłości. Nie żałujmy naszego czasu na spotkanie z Nim w adoracji,
na kontemplację pełną wiary i gotowości wynagrodzenia wielkich win i występków
świata.
Eucharystia i Kościół
4. Poprzez Sobór uświadomiliśmy
sobie z nową siłą tę odwieczną prawdę, że tak, jak Kościół "sprawia
Eucharystię", tak "Eucharystia buduje" Kościół, która to prawda
związana jest jak najściślej z tajemnicą Wielkiego Czwartku. Kościół został
założony jako nowa społeczność Ludu Bożego w apostolskiej wspólnocie tych
Dwunastu, którzy podczas Ostatniej Wieczerzy stali się uczestnikami Ciała i
Krwi Pańskiej pod postaciami chleba i wina. Chrystus powiedział do nich:
"bierzcie i jedzcie…", "bierzcie i pijcie", a oni
spełniając Jego polecenie, weszli po raz pierwszy w tę sakramentalną komunię z
Synem Bożym, która stanowi zadatek życia wiecznego. Od tego czasu i aż do
skończenia wieków Kościół buduje się poprzez tę samą komunię z Synem Bożym,
która jest zadatkiem wiekuistej Paschy.
Jako nauczyciele i stróże
zbawczej prawdy eucharystycznej musimy, Drodzy i Czcigodni Bracia w
Biskupstwie, stale i wszędzie strzec tego znaczenia i tego wymiaru
sakramentalnego spotkania i obcowania z Chrystusem. One to konstytuują samą
istotę kultu eucharystycznego. Znaczenie tej prawdy nie pomniejsza w niczym,
owszem, właśnie ułatwia całą eucharystyczną właściwość duchowego zbliżenia i
zjednoczenia pomiędzy ludźmi, którzy uczestniczą w Ofierze, która z kolei w
Komunii świętej staje się dla nich ucztą. Zbliżenie to i zjednoczenie, którego
pierwowzorem jest zjednoczenie samych Apostołów wokół Chrystusa podczas Ostatniej
Wieczerzy, wyraża i urzeczywistnia Kościół.
Kościół jednakże nie
urzeczywistnia się przez sam fakt zespolenia ludzi, przez przeżycie braterstwa,
do którego daje sposobność uczta eucharystyczna. Kościół urzeczywistnia się
wówczas, gdy w owym braterskim zespoleniu i wspólnocie sprawujemy i celebrujemy
Chrystusową Ofiarę krzyża, gdy śmierć Pańską opowiadamy, aż przyjdzie, a z
kolei głęboko przejęci tajemnicą naszego Odkupienia, przystępujemy społecznie
do Stołu Pańskiego, aby karmić się w sposób sakramentalny owocami Najświętszej
Ofiary przebłagalnej. Chrystusa więc - samego Chrystusa przyjmujemy w Komunii
eucharystycznej, a jedność nasza z Nim, która jest darem i łaską każdego,
sprawia, że stajemy się również w Nim jednością Ciała Kościoła.
Tylko w taki sposób, poprzez taką
wiarę i takie usposobienie duszy, urzeczywistnia się owo budowanie Kościoła,
które według znanego wyrażenia Soboru Watykańskiego II "w Eucharystii
znajduje prawdziwie swoje źródło i szczyt". Owa prawda, która dzięki temu
Soborowi została uwydatniona z nową żywotnością, winna być częstym tematem
naszego rozważania i naszego nauczania. Niech nią się żywi cała praktyka
duszpasterska i niech będzie pokarmem dla nas samych i współpracujących z nami
Kapłanów i całych wreszcie wspólnot nam powierzonych. Wówczas też w takiej
praktyce musi się ujawniać niejako na każdym kroku ów ścisły związek pomiędzy
duchową i apostolską żywotnością Kościoła a gruntownie i wszechstronnie
rozumianą Eucharystią.
Eucharystia i miłość
5. Zanim przejdziemy do bardziej
szczegółowych uwag na temat sprawowania Najświętszej Ofiary, pragnę jeszcze
krótko stwierdzić, iż kult eucharystyczny stanowi jak gdyby duszę całego życia
chrześcijańskiego. Jeśli bowiem życie chrześcijańskie wyraża się w spełnianiu
największego przykazania czyli w miłości Boga i bliźniego, to miłość ta
znajduje swoje źródło właśnie w tym Sakramencie, który powszechnie bywa
nazywany Sakramentem miłości.
Eucharystia tę miłość oznacza, a
więc przypomina, uobecnia i urzeczywistnia zarazem. Ilekroć w niej świadomie
uczestniczymy, otwiera się w naszej duszy rzeczywisty wymiar tej niezgłębionej
miłości, w którym zawiera się wszystko, co Bóg uczynił dla nas ludzi i co stale
czyni wedle słów Chrystusowych: "Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam".
W parze zaś z tym niezgłębionym i niezasłużonym darem, jakim jest ta miłość
objawiona do końca w zbawczej ofierze Syna Bożego, której Eucharystia jest
niezniszczalnym znakiem, rodzi się również w nas samych żywa odpowiedź miłości.
Nie tylko poznajemy miłość, ale sami zaczynamy miłować. Wkraczamy niejako na
drogę miłości i na tej drodze czynimy postępy. Miłość, która rodzi się w nas z
Eucharystii, dzięki Eucharystii też w nas się rozwija, gruntuje i umacnia.
Kult eucharystyczny jest więc
wyrazem tej właśnie miłości, która stanowi najistotniejszą właściwość powołania
chrześcijańskiego. Kult ten równocześnie wypływa z miłości i służy miłości, do
której jesteśmy powołani w Jezusie Chrystusie. Żywym owocem tego kultu jest
doskonałość owego obrazu Boga, jaki w sobie nosimy - obrazu odpowiadającego
temu, jaki ukazał nam Chrystus. Stając się w ten sposób czcicielami Ojca
"w Duchu i w prawdzie", dojrzewamy do coraz pełniejszej jedności z
Chrystusem, coraz bardziej jesteśmy z Nim zjednoczeni i - jeśli wolno użyć tego
również słowa - coraz bardziej jesteśmy z Nim solidarni.
Nauka św. Pawła o Eucharystii,
znaku jedności i więzi miłości, została później pogłębiona w życiu i pismach
tylu świętych; wszyscy oni są dla nas żywym wzorem kultu eucharystycznego. To
wszystko stale winniśmy mieć przed oczyma, a równocześnie nieustannie zabiegać
o to, ażeby i nasze pokolenie dołączyło do tych wspaniałych wzorów z
przeszłości nowe, nie mniej żywe i wymowne, a zarazem odzwierciedlające epokę,
do której przynależymy.
Eucharystia i bliźni
6. Prawdziwa cześć dla
Eucharystii staje się z kolei szkołą czynnej miłości bliźniego. Wiemy, że taki
jest prawdziwy i pełny porządek miłości, którego nauczył nas Pan: "Po tym
wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali".
Eucharystia do tej miłości wychowuje nas w sposób najgłębszy, ukazuje bowiem,
jaką wartość w oczach Bożych ma każdy człowiek, nasz brat i siostra, skoro
każdemu w taki sam sposób Chrystus daje siebie samego pod postaciami chleba i
wina. Jeżeli praktykujemy autentyczny kult eucharystyczny, w oczach naszych
musi rosnąć godność każdego człowieka. A poczucie tej godności staje się
najgłębszym motywem naszego odniesienia do bliźnich.
Musimy też wówczas stawać się
szczególnie wrażliwi na każde ludzkie cierpienie i niedolę, na każdą
niesprawiedliwość i krzywdę, szukając, w jaki sposób praktycznie jej zaradzić.
Uczymy się z szacunkiem odkrywać prawdę o człowieku wewnętrznym, bo przecież
właśnie to wnętrze staje się sakramentalnym mieszkaniem Boga w Eucharystii.
Chrystus przychodzi do serc i nawiedza sumienia naszych braci i sióstr. Jakże
odmienia się obraz wszystkich i każdego, gdy sobie to uświadomimy, gdy uczynimy
to przedmiotem refleksji! Tajemnica eucharystyczna staje się szkołą miłości
bliźniego, miłości człowieka.
Eucharystia i życie
7. Eucharystia, będąc źródłem
miłości, znajdowała się i znajduje zawsze w samym środku życia uczniów
Chrystusa. Ma ona postać chleba i wina czyli pokarmu i napoju, jest więc tak
bliska człowiekowi, tak ściśle związana z jego życiem, jak pokarm i napój.
Uwielbienie Boga, który jest Miłością, wyrasta w kulcie eucharystycznym z owego
rodzaju obcowania, w którym - podobnie jak pokarm i napój - wypełnia On naszą
duchową istotę i zabezpiecza jej życie. Właśnie więc takie "eucharystyczne"
uwielbienie Boga najściślej odpowiada samym Jego zbawczym zamierzeniom. On sam,
Ojciec, chce, aby "prawdziwi czciciele" tak właśnie Go czcili, a
Chrystus jest wyrazicielem tej woli równocześnie przez swe słowa i przez ten
Sakrament, w którym umożliwia nam czcić Ojca w sposób najwłaściwiej
odpowiadający Jego woli.
Z pojętego w ten sposób kultu
eucharystycznego rodzi się z kolei cały sakramentalny styl życia
chrześcijanina. To, że chrześcijanin prowadzi życie sakramentalne, ożywione
powszechnym kapłaństwem wiernych, to znaczy po prostu, że pragnie, ażeby Bóg w
nim działał dla osiągnięcia owej pełni Chrystusowej w Duchu Świętym. Bóg bowiem
dosięga człowieka nie tylko poprzez wydarzenia i poprzez swoją łaskę
wewnętrzną, ale jeszcze z większą mocą i pełnią działa w nim poprzez
sakramenty. One nadają jego życiu styl sakramentalny.
Otóż Eucharystia, wśród
wszystkich sakramentow jest tym właśnie sakramentem, który prowadzi do pełni
jego inicjację chrześcijańską i wykonywaniu kapłaństwa powszechnego wiernych
nadaje taką formę sakramentalną i eklezjalną, która - jak zaznaczyliśmy
poprzednio - łączy je z wykonywaniem Kapłaństwa służebnego czyli
hierarchicznego. W ten sposób kult eucharystyczny jest ośrodkiem i celem całego
życia sakramentalnego. Odzywają się w nim zawsze najgłębszym echem sakramenty
chrześcijańskiego wtajemniczenia: Chrzest i Bierzmowanie. W czymże bardziej
wyraża się to, że nie tylko "zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi", ale
"rzeczywiście nimi jesteśmy" z mocy sakramentu Chrztu świętego, jak
nie w tym właśnie, że w Eucharystii stajemy się uczestnikami Ciała i Krwi
Jednorodzonego Syna Bożego? I cóż innego bardziej nas usposabia do tego, aby
być wobec świata świadkami Chrystusa, jak to wynika z sakramentu Bierzmowania,
jak nie Komunia eucharystyczna, w której Chrystus daje nam świadectwo, a my
Chrystusowi?
Trudno tu omawiać w sposób
bardziej szczegółowy owe związki, jakie zachodzą pomiędzy Eucharystią a innymi
sakramentami - w szczególności sakramentem życia rodzinnego i sakramentem
Chorych. Na ścisły związek pomiędzy sakramentem Pokuty a Eucharystią zwróciłem
już uwagę w encyklice Redemptor hominis. Nie tylko Pokuta prowadzi do
Eucharystii, ale także Eucharystia do Pokuty. Kiedy bowiem uświadamiamy sobie,
kim jest Ten, którego w Komunii eucharystycznej mamy przyjmować, rodzi się w
nas niejako spontaniczne poczucie niegodności, rodzi się także żal za nasze
grzechy i potrzeba wewnętrznego oczyszczenia.
Zawsze zaś musimy czuwać, ażeby
to wielkie spotkanie z Chrystusem-Hostią nie stało się dla nas zwyczajne,
abyśmy nie przyjmowali Go niegodnie i w stanie grzechu, zwłaszcza śmiertelnego.
Praktykowanie cnoty pokuty i sakrament Pokuty są nieodzowne w tym celu, aby
podtrzymywać w sobie i stale pogłębiać ducha tej czci, którą człowiek winien
jest Bogu samemu i Jego Miłości tak przedziwnie objawionej.
Niech przynajmniej tych kilka
słów dopełni nasze rozważania ogólne na temat kultu eucharystycznego. Można by
snuć je dłużej i szerzej. Można by w sposób szczególny połączyć to, co zostało
powiedziane o wpływie Eucharystii na miłość do człowieka z tym, co dotyczy
zobowiązań zaciągniętych w stosunku do człowieka i Kościoła w Komunii
eucharystycznej i w ten sposób zarysować obraz owej "ziemi nowej",
która rodzi się z Eucharystii poprzez każdego "nowego człowieka". W
tym Sakramencie chleba i wina, pokarmu i napoju, wszystko, co ludzkie,
dostępuje szczególnego przemienienia i wyniesienia. Kult eucharystyczny nie
tyle jest kultem niedostępnej transcendencji, ile kultem Boskiej
kondescendencji i miłościwej, odkupieńczej przemiany świata w sercu człowieka.
Wspominając o tym wszystkim tylko
pokrótce, pragnę - pomimo tej zwięzłości - stworzyć niejako szerszy kontekst
dla spraw, które z kolei wypada mi poruszyć. Są to sprawy ściśle związane ze
sprawowaniem Najświętszej Ofiary, w tym bowiem wyraża się kult Eucharystii w
sposób najbardziej bezpośredni, wypływa on z serca jako najgłębszy hołd
natchniony cnotami wiary, nadziei i miłości, otrzymanymi na Chrzcie świętym. I
o tym też do Was, Czcigodni i Drodzy Bracia w Biskupstwie, a razem z Wami do
Kapłanów i Diakonów, pragnę przede wszystkim napisać w tym liście, do którego
Święta Kongregacja dla Sakramentów i Kultu Bożego dołączy swoje uwagi
szczegółowe.
II.
ŚWIĘTOŚĆ EUCHARYSTII I OFIARY
Sacrum
8. Począwszy od wieczernika i
Wielkiego Czwartku, sprawowanie Eucharystii ma swoją długą historię - tak
długą, jak historia Kościoła. W toku tej historii ulegały pewnym zmianom
elementy drugorzędne, pozostała natomiast niezmieniona istota
"Mysterium" ustanowionego podczas Ostatniej Wieczerzy przez Odkupiciela
świata. Sobór Watykański II dokonał również pewnych zmian, w wyniku których
obecny kształt liturgii Mszy świętej różni się nieco od tego, jaki znaliśmy
przed Soborem. O zmianach tych nie zamierzam mówić w tym miejscu, na razie
wypada zatrzymać się przy tym, co istotne i niezmienne w liturgii
eucharystycznej.
Właśnie z tym, co istotne i
niezmienne w liturgii eucharystycznej, łączy się najściślej ów charakter
"Sacrum", czyli czynności świętej: świętej dlatego, że w niej stale
obecny jest i działa Chrystus, Święty Boga, Namaszczony Duchem Świętym,
Poświęcony przez Ojca, aby oddał dobrowolnie i odzyskał swoje życie, Arcykapłan
Nowego Przymierza. To on właśnie, reprezentowany przez celebransa, wchodzi do
Sanktuarium i głosi swoją Ewangelię. On jest "ofiarującym i ofiarowanym,
konsekrującym i konsekrowanym". Działanie święte, bo jest konstytutywne
dla Świętych Postaci, dla "Sancta sanctis", tzn. dla "rzeczy
świętych - Chrystus Święty - dany świętym", jak śpiewają wszystkie
liturgie Wschodu w momencie podniesienia Chleba eucharystycznego, aby zaprosić
wiernych do Wieczerzy Pańskiej.
"Sacrum" Mszy świętej
nie jest przeto "sakralizacją" czyli dodatkiem ludzkim do czynności
Chrystusa w wieczerniku, jako że Ostatnia Wieczerza w Wielki Czwartek była
obrzędem świętym, liturgią pierwotną i konstytutywną, w której Chrystus, gotowy
umrzeć za nas, sam celebrował sakramentalnie tajemnicę swojej Męki i
Zmartwychwstania, która jest sercem każdej Mszy świętej.
Nasze Msze święte, wypływające z
tej liturgii, przyoblekają się, w rzeczy samej, we własny całkowity kształt
liturgiczny, który, chociaż zróżnicowany w zależności od obrządków, pozostaje
istotowo ten sam. "Sacrum" Mszy świętej jest świętością ustanowioną
przez Niego. Słowa i czynności każdego Kapłana, którym odpowiada świadome i
czynne uczestnictwo całego zgromadzenia eucharystycznego, są echem tego, co
miało miejsce w Wielki Czwartek.
Kapłan sprawuje Najświętszą
Ofiarę "in persona Christi" - to znaczy więcej niż "w
imieniu" czy "w zastępstwie" Chrystusa. "In persona"
to znaczy: w swoistym sakramentalnym utożsamieniu się z Prawdziwym i Wiecznym
Kapłanem, który Sam tylko Jeden jest prawdziwym i prawowitym Podmiotem i
Sprawcą tej swojej Ofiary - i przez nikogo właściwie nie może być w jej
spełnianiu wyręczony. Tylko On - tylko Chrystus - mógł i wciąż może być
prawdziwą i skuteczną "propitiatio pro peccatis nostris… sed etiam totius
mundi". Tylko Jego Ofiara, a nie żadna inna, mogła i może mieć "vim
propitiatoriam" - ową moc przebłagalną przed Bogiem, przed Trójcą
Przenajświętszą, przed Jej transcendentalną świętością. Uświadomienie sobie
tego rzuca pewne światło na charakter i znaczenie Kapłana-liturga, który
sprawując Najświętszą Ofiarę, działając "in persona Christi", zostaje
w sposób sakramentalny (a zarazem w sposób niewymowny) wciągnięty i wprowadzony
w to najściślejsze "Sacrum", w które zarazem wprowadza duchowo
wszystkich uczestników eucharystycznego zgromadzenia.
W owym "Sacrum", które
się urzeczywistnia w różnych formach liturgicznych, może brakować jakiegoś
elementu drugorzędnego, ale nie może być ono w żaden sposób pozbawione swojej
istotnej świętości i sakramentalności, które pochodzą z woli Chrystusa i są
przekazywane i strzeżone przez Kościół. "Sacrum" to nie może też być
użyte jako środek do innych celów. Oderwane od swojej ofiarniczej i
sakramentalnej istoty, mysterium eucharystyczne po prostu przestaje być sobą.
Nie przyjmuje żadnej "świeckiej" imitacji. Taka imitacja bardzo łatwo
- jeśli nie wręcz z reguły - staje się profanacją. O tym trzeba zawsze
pamiętać, a chyba zwłaszcza w naszych czasach, w których obserwujemy skłonność
do zacierania granic pomiędzy "sacrum" a "profanum" na tle
ogólniejszej (przynajmniej w niektórych stronach) dążności do desakralizacji
wszystkiego.
Na tym tle Kościół ma szczególny
obowiązek zabezpieczania i ugruntowania "Sacrum" Eucharystii. Temu
"Sacrum" gwarantuje prawo obywatelstwa w dzisiejszym wielokrotnie
pluralistycznym, a także nieraz programowo sekularyzowanym społeczeństwie żywa
wiara wspólnoty chrześcijańskiej - wiara świadoma także swych praw wobec
wszystkich, którzy tej wiary nie dzielą z nami. Obowiązek poszanowania wiary
każdego jest równocześnie odpowiednikiem naturalnego i cywilnego prawa wolności
sumienia i religii.
Świętość Eucharystii znajdowała i
stale znajduje swój wyraz w całej terminologii teologicznej i liturgicznej. Owo
poczucie obiektywnej świętości Tajemnicy eucharystycznej jest istotne dla wiary
Ludu Bożego; jest jej ubogaceniem i umocnieniem. Szafarze Eucharystii -
zwłaszcza w naszych czasach - w sposób szczególny winni się kierować tą żywą
wiarą, w jej świetle pojmując i wypełniając wszystko, co do tego szafarstwa
należy z woli samego Chrystusa i Kościoła.
Sacrificium
9. Eucharystia jest nade wszystko
świętą ofiarą: ofiarą Odkupienia, i tym samym ofiarą Nowego Przymierza, jak
wierzymy i jak wyraźnie wyznaje Kościół Wschodni: "ofiara dzisiejsza -
twierdzi od wieków Kościół grecki - jest tą samą ofiarą, którą kiedyś złożyło
Jednorodzone Słowo Wcielone i przez Nie jest składana (tak dziś, jak i kiedyś),
będąc tą samą i jedyną ofiarą". I dlatego właśnie w uobecnieniu tej
jedynej Ofiary naszego zbawienia zostaje na nowo oddany Bogu człowiek i świat
przez nowość paschalną Odkupienia. Nie może zabraknąć tego oddania. Jest ono
podstawą "nowego i wiecznego przymierza" Boga z człowiekiem i
człowieka z Bogiem. Gdyby go zabrakło, trzeba by poddać w wątpliwość, czy to
samą doskonałość ofiary Odkupienia, która przecież była najdoskonalsza i
ostateczna, czy też wartość ofiarniczą Mszy świętej. Jednakże Eucharystia będąc
prawdziwą ofiarą dokonuje tego oddania Bogu.
W związku z tym sprawujący
liturgię eucharystyczną jest, jako szafarz tej Ofiary, autentycznym Kapłanem
dokonującym na mocy specjalnej władzy święceń prawdziwego aktu ofiarnego, który
prowadzi ludzi do Boga, wszyscy zaś, którzy w Eucharystii uczestniczą, nie
składając ofiary tak jak on, składają wraz z nim, na mocy kapłaństwa
powszechnego wiernych, swoje duchowe ofiary, które wyraża chleb i wino od
momentu złożenia ich na ołtarzu. Ten bowiem akt liturgiczny - uroczyście
sprawowany przez wszystkie prawie liturgie - "ma swoją wartość i znaczenie
duchowe". Chleb i wino stają się poniekąd symbolem wszystkiego, co
zgromadzenie eucharystyczne przynosi od siebie w darze Bogu i co ofiaruje w
duchu.
Ważne jest, aby ten pierwszy
moment właściwej liturgii eucharystycznej znajdował także swój wyraz w
zachowaniu zgromadzonych. Odpowiada temu przewidziana przez niedawną reformę
liturgiczną tzw. procesja z darami, której zgodnie z prastarą tradycją
towarzyszy psalm lub pieśń. Odpowiednia miara czasu potrzebna jest także do
tego, ażeby wszyscy uświadomili sobie wewnętrznie ten akt, który równocześnie
wyrażają słowa celebransa.
Świadomość tego aktu składania
ofiar winna utrzymać się przez całą Mszę świętą. Co więcej, powinna osiągnąć
pełnię w momencie konsekracji i anamnezy, jak tego domaga się istotne znaczenie
chwili Ofiary. Bardzo dopomagają do tego słowa modlitwy eucharystycznej, które
Kapłan wypowiada głośno. Warto tu powtórzyć z trzeciej modlitwy eucharystycznej
zwroty, które stają się szczególnie pełnym wyrazem ofiarniczego charakteru
Eucharystii i łączą ofiarę nas samych z ofiarą Chrystusa: "Wejrzyj,
prosimy, na ofiarę Twojego Kościoła, uznaj, że jest to ta sama ofiara, przez
którą nas chciałeś pojednać ze sobą. Spraw, abyśmy posileni Ciałem i Krwią Syna
Twego i napełnieni Duchem Świętym stali się jednym ciałem i jedną duszą w
Chrystusie. Niech On nas uczyni wiecznym darem dla Ciebie…".
Ten walor ofiarniczy wyraża się w
każdej Mszy świętej już w słowach, w których Kapłan szczególnie prosi zebranych
o modlitwę, aby "moją i waszą ofiarę przyjął Bóg Ojciec
Wszechmogący". Słowa te mają znaczenie wiążące dla wyrażenia charakteru
całej liturgii eucharystycznej i pełni jej treści Boskiej i kościelnej.
Wszyscy uczestniczący z wiarą w
Eucharystii zdają sobie sprawę z tego, że stanowi ona "Sacrificium"
czyli "Świętą Ofiarę" dzięki temu, że ofiara Kapłana i duchowe ofiary
ludu, wyrażone ofiarowaniem chleba i wina, a zarazem wypowiedziane modlitwą i
sercem, zostają konsekrowane i stają się prawdziwie, rzeczywiście i istotnie
Ciałem, które Chrystus wydał i Krwią, którą przelał za nas. W ten sposób mocą
konsekracji postacie chleba i wina stają się sakramentalnym, bezkrwawym
ponowieniem krwawej Ofiary przebłagalnej, złożonej przez Niego na krzyżu Ojcu
Niebieskiemu za zbawienie świata. Istotnie On sam, ofiarując się jako Żertwa
Przebłagalna w akcie najwyższego oddania i wyniszczenia, jedyne tą swoją Ofiarą
pojednał ludzkość z Ojcem skreśliwszy zapis dłużny.
Do tej Ofiary, która jest ponawiana
w formie sakramentalnej na ołtarzu, ofiarowanie chleba i wina, połączone z
pobożnością wiernych, wnosi jednak swój niezastąpiony wkład, ponieważ przez
konsekrację kapłańską stają się Świętymi Postaciami. Zaznacza się to w całym
zachowaniu Kapłana w czasie modlitwy eucharystycznej, a nade wszystko w czasie
przeistoczenia - i później, gdy sprawowaniu Najświętszej Ofiary i
uczestniczeniu w niej towarzyszy ta szczególna świadomość, że oto
"Nauczyciel jest i woła cię". Wezwanie Pana wypowiedziane Jego Ofiarą
otwiera - oczyszczone w Tajemnicy naszego Odkupienia - serca do zjednoczenia z
Nim w Komunii eucharystycznej, która uczestnictwu we Mszy świętej nadaje
dojrzałą i pełną wartość, która ma moc zobowiązującą dla człowieka:
"Kościół troszczy się o to, aby wierni nie tylko ofiarowali żertwę
niepokalaną, ale uczyli się składać samych siebie w ofierze i za pośrednictwem
Chrystusa z każdym dniem doskonalili się w zjednoczeniu z Bogiem i wzajemnie ze
sobą, aby w końcu Bóg był wszystkim we wszystkich".
I dlatego trzeba nadal dbać o
nowe, pogłębione wychowanie, aby odkryć całe bogactwo, które zawiera w sobie
nowa liturgia. Odnowa liturgiczna po Soborze Watykańskim II nadała
eucharystycznemu Sacrificium jakby większą przejrzystość. Przyczyniają się do
tego między innymi wypowiadane głośno przez celebransa słowa modlitwy
eucharystycznej, a zwłaszcza słowa konsekracji i aklamacja zgromadzonych,
bezpośrednio po przeistoczeniu.
Jeśli z tego wszystkiego należy
się radować, to równocześnie też trzeba pamiętać, że te zmiany domagają się
jakby nowej świadomości i duchowej dojrzałości zarówno ze strony celebransa,
zwłaszcza teraz, gdy odprawia "twarzą do wiernych", jak również ze
strony uczestniczących. Kult eucharystyczny dojrzewa i rośnie wówczas, gdy
słowa modlitwy eucharystycznej, a zwłaszcza przeistoczenia, wypowiadane są z
wielką pokorą i prostotą w sposób zrozumiały, odpowiadający ich świętości,
zarazem piękny i godny; gdy cały ten najistotniejszy akt liturgii
eucharystycznej wolny jest od pośpiechu; gdy niejako zmusza do takiego
skupienia i czci, że zgromadzeni wspólnie z celebransem odczuwają wielkość
sprawowanego mysterium i dają temu wyraz całym swoim zachowaniem.
III.
DWA STOŁY PAŃSKIE I DOBRO WSPÓLNE KOŚCIOŁA
Stół Słowa Bożego
10. Wiadomo, że sprawowanie
Eucharystii od najdawniejszych czasów łączyło się nie tylko z modlitwą, ale
także z czytaniem Pisma Świętego i śpiewem całego zgromadzenia. Dzięki temu
można było od dawna odnieść do Mszy świętej owo porównanie Ojców o dwóch
stołach, na których Kościół zastawia dla swoich dzieci Słowo Boże i
Eucharystię: Chleb Pański. Wypada więc teraz wrócić do tej wcześniejszej części
Świętego Mysterium, które nazywa się obecnie najczęściej liturgią Słowa - i jej
poświęcić nieco uwagi.
Czytanie wybranych na dany dzień
fragmentów Pisma Świętego zostało przez Sobór poddane nowym kryteriom i
wymogom. W wykonaniu tych soborowych zasad otrzymaliśmy nowy zbiór czytań, w
których do pewnego stopnia stosowana jest zasada ciągłości odczytywanych
fragmentów, a także zasada udostępniania całości Ksiąg Świętych. Wprowadzenie
do liturgii Słowa psalmu z responsoriami przybliża uczestnikom najwspanialszy
zasób biblijnej poezji Starego Zakonu. Fakt zaś, że odnośne teksty są
odczytywane lub odśpiewywane w języku ojczystym, sprawia, że wszyscy mogą w tej
części liturgii Mszy świętej brać udział z pełnym zrozumieniem.
Nie brak jednakże i takich,
którzy - wychowani jeszcze na dawnej liturgii w języku łacińskim - odczuwają
brak tego "jednego języka", który na całym świecie był także
zewnętrznym wyrazem jedności Kościoła, a przez swój dostojny charakter budził
głębokie odczucie eucharystycznej Tajemnicy. Należy okazywać nie tylko
zrozumienie, ale i pełne poszanowanie dla tych poglądów i pragnień, a także - o
ile możności - wychodzić im naprzeciw, jak to zresztą jest przewidziane w
nowych zarządzeniach. Kościół katolicki posiada szczególne zobowiązania wobec
łaciny, wspaniałego języka starożytnego Rzymu i wszędzie, gdzie można, winien
temu dać wyraz.
I rzeczywiście te możliwości,
jakie stworzyła tutaj odnowa posoborowa, w wielu wypadkach zostają wykorzystane
w ten sposób, że stajemy się świadkami i uczestnikami prawdziwej celebracji
Słowa Bożego. Powiększa się także liczba osób, które w tej celebracji biorą
czynny udział. Powstają całe zastępy lektorów i kantorów czy kantorek, które z
całą gorliwością poświęcają się tej sprawie. Słowo Boże, Pismo Święte zaczyna
żyć nowym życiem w wielu wspólnotach chrześcijańskich. Zgromadzeni uczestnicy
liturgii śpiewem przygotowują się do słuchania Ewangelii, która głoszona bywa z
należną czcią i miłością.
Stwierdzając to wszystko z
wielkim uznaniem i wdzięcznością, nie można zapominać, iż pełna odnowa stawia
wciąż jeszcze przed nami szereg wymagań. Wymagania te wyrażają się w nowej
odpowiedzialności za Słowo Boże przekazywane liturgicznie w różnych językach,
co zapewne odpowiada uniwersalnemu charakterowi i przeznaczeniu Ewangelii. Owa
odpowiedzialność dotyczy również samego wykonania odnośnych funkcji
liturgicznych, samego ich odczytania czy też odśpiewania - co winno odpowiadać
także pewnym wymogom sztuki. Zabezpieczając te czynności przed jakąkolwiek
sztucznością, trzeba wyrazić w nich równocześnie taką umiejętność, taką
prostotę i zarazem dostojeństwo, ażeby w samym już sposobie czytania czy
śpiewania liturgicznego odzwierciedlił się charakter świętego tekstu.
I dlatego też owe wymagania,
jakie płyną z nowej odpowiedzialności za Słowo Boże w liturgii, sięgają jeszcze
głębiej, dotyczą samego usposobienia wewnętrznego, w jakim słudzy Słowa
spełniają swoje zadanie w zgromadzeniu liturgicznym. Odpowiedzialność ta
dotyczy wreszcie samego doboru tekstów. Wybór ten został dokonany przez
uprawnioną do tego władzę kościelną, która przewidziała także takie wypadki, w
których można wybrać czytania lepiej dostosowane do jakiejś szczególnej sytuacji.
Zawsze przy tym należy pamiętać, że do całokształtu tekstów czytań mszalnych ma
wstęp tylko Słowo Boże. Lektura Pisma Św. nie może być zastępowana lekturą
innych tekstów, choćby nawet posiadających niewątpliwe walory religijne i
moralne. Teksty te mogą być z wielkim pożytkiem wykorzystywane w homiliach.
Homilia odpowiada jak najbardziej ich zastosowaniu, jeśli spełniają odpowiednie
warunki treściowe - do istoty bowiem homilii należy między innymi okazywanie
zbieżności pomiędzy objawioną mądrością Bożą a szlachetną i szukającą na
różnych drogach prawdy myślą ludzką.
Stół Chleba Pańskiego
11. Drugi stół eucharystycznego
Mysterium: stół Chleba Pańskiego, domaga się również osobnego rozważenia pod
kątem dokonującej się odnowy liturgicznej. Sprawa jest największej wagi, chodzi
w niej o szczególny akt żywej wiary, co więcej, jak wskazuje świadectwo od
pierwszych wieków, chodzi także o wyraz czci dla samego Chrystusa, który w
Komunii eucharystycznej zawierza siebie każdemu z nas, naszemu sercu, naszemu
sumieniu, naszym wargom i ustom: jako pokarm. I dlatego też w związku z tą
sprawą szczególnie potrzebna jest owa ewangeliczna czujność - czuwanie zarówno
ze strony odpowiedzialnych za cały kult eucharystyczny Pasterzy, jak też ze
strony całego Ludu Bożego, którego "zmysł wiary" właśnie tutaj musi
być bardzo wrażliwy i wyostrzony.
I dlatego też sprawę tę w sposób
szczególny pragnę położyć na sercu Was wszystkich, Czcigodni i Drodzy moi
Bracia w Biskupstwie. Wy nade wszystko musicie sprawę tę włączyć w Waszą troskę
o wszystkie Kościoły Wam powierzone. Proszę Was o to w imię tej jedności, jaką
dziedziczymy po Apostołach: jedności kolegialnej. Wszak jedność ta zaczęła się
poniekąd przy stole Chleba Pańskiego w Wielki Czwartek. Uczyńcie - z pomocą
Waszych Braci w Kapłaństwie - wszystko, na co Was stać, ażeby zabezpieczyć
sakralną godność posługi eucharystycznej, a także owego głębokiego ducha
eucharystycznej Komunii, który jest szczególnym dobrem Kościoła jako Ludu
Bożego, szczególnym naszym dziedzictwem po Apostołach, po różnych tradycjach
liturgicznych i tylu pokoleniach wiernych, a często heroicznych wyznawców
Chrystusa, wychowanych w "szkole Krzyża" (Odkupienia) i Eucharystii.
Przede wszystkim więc trzeba
pamiętać, że Eucharystia jako stół Chleba Pańskiego jest nieustającym
zaproszeniem, jak o tym mówią słowa liturgiczne celebransa: "Oto Baranek
Boży! Błogosławieni, którzy zostali wezwani na ucztę Baranka" i znana
ewangeliczna przypowieść o zaproszonych na gody. Pamiętamy, że w tej
przypowieści jest wielu takich, którzy różnymi okolicznościami wymawiają się od
przybycia.
Z pewnością nie brakuje i w
naszych społecznościach katolickich wielu takich, którzy mogliby uczestniczyć w
Komunii eucharystycznej, nie znajdują bowiem przeszkody w swoim sumieniu ze
strony grzechu ciężkiego, a jednak nie uczestniczą. Ta postawa, która u
niektórych wiąże się z tradycją przesadnej surowości, uległa wprawdzie pewnemu
przekształceniu w naszym stuleciu, ale tu i ówdzie daje jeszcze o sobie znać.
Częściej jednak - niż poczucie niegodności - zachodzi pewien brak gotowości
wewnętrznej - jeśli tak można się wyrazić - brak "pragnienia i głodu
eucharystycznego", za którym kryje się także brak odpowiedniego
zrozumienia i odczucia samej istoty wielkiego Sakramentu miłości.
Równocześnie jednak jesteśmy w
ostatnich latach świadkami innego zjawiska. Oto w niektórych, owszem, dość
licznych wypadkach, wszyscy uczestnicy zgromadzenia eucharystycznego
przystępują do Komunii świętej, a tej częstotliwości - jak stwierdzają
doświadczeni duszpasterze - nie odpowiada częstotliwość Spowiedzi, aby oczyścić
własne sumienie. Może to, oczywiście, oznaczać, że przystępujący do Stołu
Pańskiego nie znajdują niczego, co by w sumieniu i wedle obiektywnego Prawa
Bożego nie pozwalało im na ten doniosły i radosny akt sakramentalnego
zjednoczenia z Chrystusem. Ale może również kryć się za tym, przynajmniej w
poszczególnych wypadkach, i inne przeświadczenie, a mianowicie traktowanie Mszy
świętej tylko jako uczty, na którą przybywa się po to, aby przyjmując Chleb
Pański zamanifestować nade wszystko braterską wspólnotę. Do tych motywów łatwo
może domieszać się pewien wzgląd ludzki, a nawet zwyczajny
"konformizm".
Zjawisko to domaga się z naszej
strony czujnej obserwacji oraz teologicznej, a zarazem pastoralnej analizy,
kierowanej poczuciem najwyższej odpowiedzialności. Nie możemy zagubić w życiu
naszych wspólnot tego dobra, jakim jest wrażliwość chrześcijańskiego sumienia,
kierowana jedynie względem na samego Chrystusa, który - przyjmowany w
Eucharystii - musi znajdować w sercu każdego godne mieszkanie. Sprawa ta ściśle
łączy się nie tylko z praktyką sakramentu Pokuty, ale także z rzetelnym
poczuciem odpowiedzialności za cały depozyt nauki moralnej, za precyzyjne
odróżnienie dobra od zła, które staje się z kolei dla każdego z uczestników
Eucharystii podstawą prawidłowego osądu samego siebie we własnym sumieniu.
Wedle znanych słów św. Pawła: "probet autem se ipsum homo", osąd taki
jest nieodzownym warunkiem osobistej decyzji o przystąpieniu do Komunii świętej
lub wstrzymaniu się od niej.
Sprawowanie Eucharystii stawia
przed nami szereg innych jeszcze wymagań, właśnie gdy chodzi o posługę stołu
Chleba Pańskiego. Wymagania te odnoszą się częściowo tylko do Kapłanów i
Diakonów, częściowo zaś do wszystkich uczestników liturgii eucharystycznej. O
Kapłanach i Diakonach wypada powiedzieć, że właśnie posługa stołu Chleba
Pańskiego kładzie na nich szczególne zobowiązania. Zobowiązania te odnoszą się
naprzód do samego Chrystusa obecnego w Eucharystii, a z kolei do wszystkich
aktualnych i potencjalnych uczestników Eucharystii. Co do pierwszego, może nie
zawadzi przypomnieć słowa Pontyfikału, które w dniu święceń Biskup kieruje do
nowego Kapłana, gdy mu wręcza na patenie i w kielichu chleb i wino ofiarowane
przez wiernych i przygotowane przez Diakona: "Accipe oblationem plebis
sanctae Deo offerendam. Agnosce
quod ages, imitare quod tractabis, et vitam tuam misterio dominicae crucis
conforma". To napomnienie Biskupa winno pozostać jako jedna z
najcenniejszych zasad posługi eucharystycznej Kapłana.
Z niej Kapłan powinien czerpać
natchnienie, jak należy traktować ów Chleb i Wino, które stały się Ciałem i
Krwią Odkupiciela. Trzeba więc, abyśmy wszyscy, którzy jesteśmy szafarzami
Eucharystii, przyjrzeli się uważnie naszym czynnościom przy ołtarzu, zwłaszcza
temu, jak piastujemy w naszych rękach ów Pokarm i Napój, które są Ciałem i
Krwią naszego Boga i Pana; jak rozdajemy Komunię świętą, jak dokonujemy
puryfikacji.
Te wszystkie czynności mają swoje
znaczenie. Trzeba oczywiście wystrzegać się skrupulanctwa, ale - niech Bóg
broni, ażeby nasze postępowanie miało nosić na sobie cechy jakiegokolwiek braku
poszanowania, niepotrzebnego zaśpieszenia, gorszącej niecierpliwości. Naszym
najwyższym zaszczytem jest - poza obowiązkiem posłannictwa ewangelicznego - że
możemy sprawować tę tajemniczą władzę nad Ciałem Odkupiciela i temu wszystko w
nas musi być stanowczo podporządkowane. Musimy też stale pamiętać, że dla tej
władzy - posługi zostaliśmy sakramentalnie poświęceni, że zostaliśmy wyjęci
spośród ludzi i zarazem postanowieni dla ludzi. Powinniśmy pamiętać o tym,
szczególnie my, Kapłani Kościoła Rzymskiego łacińskiego, który do obrzędu
święceń dołączył w ciągu wieków praktykę namaszczania rąk Kapłana.
W niektórych krajach przyjęła się
praktyka Komunii świętej na rękę. Praktykę taką postulowały poszczególne
Konferencje Episkopatów i na ich wniosek zyskała ona zatwierdzenie Stolicy
Apostolskiej. Dały się jednak słyszeć głosy o rażących wypadkach
nieposzanowania Najświętszych Postaci, co bardzo obciąża nie tylko osoby
bezpośrednio winne takiego postępowania, ale również Pasterzy Kościoła, którzy
jakby mniej czuwali nad zachowaniem się wiernych względem Eucharystii. Zdarza
się także, że czasem nie bierze się pod uwagę wolnego wyboru tych, którzy mimo
pozwolenia na udzielanie Komunii świętej na rękę, pragną przyjmować ją
bezpośrednio do ust. Trudno więc o tych wszystkich bolesnych sprawach nie
wspomnieć w kontekście niniejszego listu. Pisząc to, w niczym nie chcę dotknąć
tych osób, które w praktykę przyjmowania Chrystusa eucharystycznego "na
rękę" - tam gdzie została ona zatwierdzona - wkładają ducha najgłębszej
czci i pobożności.
Nie należy jednakże zapominać o
podstawowym urzędzie Kapłanów, którzy w czasie święceń zostali konsekrowani,
aby reprezentowali Chrystusa Kapłana: dlatego też ich ręce, tak jak ich słowa i
ich wola, stały się bezpośrednim narzędziem Chrystusa. Właśnie dlatego, tzn.
jako szafarze Eucharystii, oni mają główną i całkowitą odpowiedzialność za
Święte Postacie: ofiarują te Święte Postacie uczestnikom zgromadzenia, którzy
pragną je przyjąć. Diakoni mogą tylko zanosić na ołtarz dary ofiarne wiernych i
rozdawać je, gdy zostaną już konsekrowane przez Kapłana. Jakże wymowne zatem,
chociaż późniejsze, jest w naszych święceniach łacińskich namaszczenie rąk, jak
gdyby tym właśnie rękom potrzebna była szczególna łaska i moc Ducha Świętego!
Dotykanie Świętych Postaci,
podejmowanie ich własnymi rękami jest przywilejem tych, którzy mają święcenia,
co wskazuje na czynny udział w szafarstwie Eucharystii. Wiadomo, że Kościół
może dać takie uprawnienie pewnym osobom poza Kapłanami i Diakonami, czy to
akolitom spełniającym swoją posługę, zwłaszcza, gdy przygotowują się do święceń
Kapłańskich, czy innym osobom świeckim, gdy zachodzi po temu prawdziwa
potrzeba, ale zawsze po odpowiednim przygotowaniu.
Dobro wspólne Kościoła
12. Nie możemy bowiem ani przez
chwilę zapominać o tym, że Eucharystia jest szczególnym dobrem całego Kościoła.
Jest największym darem, jakim w porządku łaski i Sakramentu Boski Oblubieniec
obdarzył i stale obdarza swoją Oblubienicę. Ale też dlatego, iż z takim darem
mamy tutaj do czynienia, musimy wszyscy w duchu głębokiej wiary kierować się
poczuciem prawdziwie chrześcijańskiej odpowiedzialności. Zawsze najgłębiej
zobowiązuje dar, gdyż przemawia on nie tyle mocą ścisłego uprawnienia, ile mocą
osobistego zawierzenia i tak - bez prawnych zobowiązań - domaga się zaufania i
wdzięczności. Eucharystia jest takim właśnie darem, takim dobrem. Musimy
pozostać aż do najdrobniejszych szczegółów wierni temu, co ona w sobie wyraża i
czego od nas wymaga: dziękczynieniu.
Eucharystia jest dobrem wspólnym
całego Kościoła jako Sakrament jego jedności. I dlatego też Kościół ma ścisły
obowiązek ustalania wszystkiego, co się wiąże z jej sprawowaniem i
uczestniczeniem w niej. Musimy przeto postępować stosownie do zasad ustalonych
przez ostatni Sobór, który w Konstytucji o Liturgii świętej określa uprawnienia
i zobowiązania zarówno poszczególnych Biskupów w diecezjach, jak też
Konferencji Episkopatów, przy czym jedni i drudzy działają w kolegialnej
jedności ze Stolicą Apostolską.
Ponadto powinniśmy zachowywać
zarządzenia wydane w tej dziedzinie przez różne Dykasteria, zarówno te, które
dotyczą spraw liturgicznych, o czym mówią zasady zawarte w księgach
liturgicznych, gdy chodzi o Tajemnicę eucharystyczną i Instrukcje poświęcone
tej Tajemnicy, jak również gdy chodzi o "communicatio in sacris" w
normach "Directorium de re oecumenica" i w "Instructio de
peculiaribus casibus admittendi alios christianos ad communionem eucharisticam
in Ecclesia catholica". I jakkolwiek została na tym etapie odnowy przyjęta
również możliwość pewnej "twórczej" samodzielności, to jednak
możliwość ta jest jak najściślej poddana wymogom jedności. Na drodze tego
pluralizmu (który wynika już choćby z wprowadzenia wielu języków do liturgii)
możemy iść tylko tak daleko, by nie zatrzeć istotnych znamion jedności w
sprawowaniu Eucharystii i by zachować normy ustalone przez niedawną reformę
liturgiczną.
Owszem, musimy wszędzie dokonywać
nieodzownego wysiłku, ażeby w zaprogramowanym przez Vaticanum II pluralizmie
kultu eucharystycznego zaznaczała się jedność, której Eucharystia jest znakiem
i którą sprawia.
To zadanie, nad którym z natury
rzeczy musi czuwać Stolica Apostolska, winny wziąć na siebie nie tylko poszczególne
Konferencje Episkopatów, ale także każdy bez wyjątku z szafarzy Eucharystii.
Każdy też musi pamiętać, że jest tu odpowiedzialny za dobro wspólne całego
Kościoła. Kapłan jako szafarz, jako celebrans, jako przewodniczący
eucharystycznego zgromadzenia wiernych, winien w szczególny sposób mieć
poczucie wspólnego dobra Kościoła, które swoją posługą wyraża, ale któremu też
w swojej posłudze winien być wedle rzetelnej dyscypliny wiary podporządkowany.
Nie może uważać siebie za "właściciela", który dowolnie dysponuje
tekstem liturgicznym i całym najświętszym obrzędem jako swoją własnością i
nadaje mu kształt osobisty i dowolny. Może to się czasem wydawać bardziej
efektowne, może nawet bardziej odpowiadać subiektywnej pobożności, jednakże
obiektywnie jest zawsze zdradą tej jedności, która się w tym Sakramencie
jedności nade wszystko winna wyrażać.
I każdy z Kapłanów celebrujących
Najświętszą Ofiarę musi pamiętać, że nie modli się w niej on sam ze swoją
wspólnotą, ale modli się cały Kościół, dając również poprzez używanie
zatwierdzonego tekstu liturgicznego wyraz swojej duchowej jedności w tym
Sakramencie. Jeśli ktoś takie stanowisko nazywałby "uniformizmem",
świadczyłoby to tylko o niezrozumieniu obiektywnych wymagań jedności -
autentycznej jedności. Byłoby przejawem niebezpiecznego indywidualizmu.
To podporządkowanie szafarza -
liturga względem "Mysterium", które zostało mu powierzone przez
Kościół dla dobra całego Ludu Bożego, musi znaleźć swój wyraz również w
zachowaniu całokształtu wymagań liturgicznych związanych ze sprawowaniem
Najświętszej Ofiary. Są to np. wymagania odnośnie ubioru, a w szczególności
szat, które przybiera celebrans. Wiadomo, że były i z pewnością stale są takie
okoliczności, w których przepisy te nie obowiązują. Z przejęciem czytaliśmy w
książkach napisanych przez Kapłanów - dawnych więźniów obozów koncentracyjnych,
jak sprawowali Eucharystię z pominięciem tych przepisów, bez ołtarza i bez szat
liturgicznych. Jeśli jednak w tych warunkach było to dowodem heroizmu i musiało
budzić najgłębsze uznanie, to natomiast w warunkach normalnych nieliczenie się
z przepisami liturgicznymi musi być odbierane jako brak poszanowania dla
Eucharystii - podyktowany może indywidualizmem, a może bezkrytycznym stosunkiem
do lansowanych opinii, a może jakimś brakiem ducha wiary.
W szczególny sposób też ciąży na
nas wszystkich, którzy z miłosierdzia Bożego jesteśmy szafarzami Eucharystii,
odpowiedzialność za poglądy i postawy naszych braci i sióstr, którzy pozostają
w zasięgu naszych duszpasterskich wpływów. Powołaniem naszym jest rozbudzać -
przede wszystkim własnym przykładem - wszelkie zdrowe przejawy czci wobec
Chrystusa obecnego i działającego w tym Sakramencie miłości. Niech Bóg broni,
abyśmy postępowali inaczej, abyśmy osłabiali tę cześć, "odzwyczajając"
od różnych przejawów i form kultu eucharystycznego, w których wyraża się może
"tradycyjna", ale zdrowa pobożność, a nade wszystko ów "zmysł
wiary", będący udziałem całego Ludu Bożego, jak to przypomniał Sobór
Watykański II.
Może więc trzeba, ażebym kończąc
ten fragment moich rozważań, w imieniu własnym i Was wszystkich, Czcigodni i
Drodzy Bracia w Biskupstwie, wypowiedział słowa przeproszenia za wszystko, co z
jakiegokolwiek powodu, na skutek jakiejkolwiek ludzkiej słabości,
niecierpliwości, zaniedbania, na skutek tendencyjnego, jednostronnego, błędnego
rozumienia nauki Soboru Watykańskiego II o odnowie liturgii - mogło stać się
okazją zgorszenia i niewłaściwości w interpretacji nauki oraz czci należnej
temu wielkiemu Sakramentowi. I proszę Pana Jezusa, aby w przyszłości pozwolił
nam uniknąć w naszym sposobie traktowania tej Najświętszej Tajemnicy
wszystkiego, co w jakikolwiek sposób mogłoby osłabić lub zachwiać poczucie czci
i miłości naszych wiernych.
Niech Chrystus sam dopomoże nam
iść dalej drogą prawdziwej odnowy ku tej pełni życia i kultu eucharystycznego,
poprzez które buduje się Kościół w tej jedności, którą już posiada i którą
jeszcze pełniej pragnie urzeczywistnić ku chwale Boga żywego i ku zbawieniu
wszystkich ludzi.
ZAKOŃCZENIE
13. Pozwólcie, Czcigodni i Drodzy
Bracia, że już zakończę moje rozważania, które ograniczają się do poszerzenia
niektórych tylko spraw. Podejmując je mam przed oczyma całe dzieło Soboru
Watykańskiego II, mam w pamięci encyklikę Pawła VI "Mysterium fidei",
która ukazała się podczas tego Soboru, a także wszystkie dokumenty, jakie
ukazały się po Soborze z tą myślą, ażeby soborową odnowę liturgiczną wprowadzić
w życie. Zachodzi bowiem niesłychanie ścisły, organiczny związek pomiędzy
odnową liturgii a odnową całego życia Kościoła.
Kościół nie tylko działa, ale
wyraża się w liturgii, żyje liturgią i z liturgii czerpie siły do życia. I
dlatego też odnowa liturgiczna przeprowadzona prawidłowo w duchu Vaticanum II
jest poniekąd miarą i warunkiem wprowadzenia w życie nauki tego Soboru, którą
przyjmujemy z głęboką wiarą, przeświadczeni, że poprzez Vaticanum II Duch
Święty "powiedział Kościołowi" te prawdy i dał wskazania, które służą
spełnianiu jego misji wobec ludzi dnia dzisiejszego i jutrzejszego.
W dalszym ciągu też szczególną
naszą troską będzie pobudzać i kontynuować odnowę Kościoła wedle nauki Soboru
Watykańskiego II, w duchu stale żywej Tradycji. Do istoty bowiem właściwie
rozumianej Tradycji należy także prawidłowe odczytywanie "znaków
czasu", ażeby wedle nich z bogatego skarbca Objawienia "wydobywać
rzeczy nowe i stare". Działając w tym duchu, wedle tego zalecenia
Ewangelii, Sobór Watykański II dokonał opatrznościowego wysiłku, ażeby odnowić
oblicze Kościoła w świętej liturgii, nawiązując najczęściej do tego, co
"stare", co pochodzi z dziedzictwa Ojców, co jest wyrazem wiary i
nauki zjednoczonego przez tyle wieków Kościoła.
Ażeby zalecenia Soboru w
dziedzinie liturgii, a w szczególności w dziedzinie kultu eucharystycznego,
wprowadzać nadal w życie, potrzebna jest ścisła współpraca pomiędzy odpowiednim
Dykasterium Stolicy Świętej a poszczególnymi Konferencjami Episkopatów,
współpraca czujna i twórcza zarazem, wpatrzona w wielkość Najświętszej
Tajemnicy, a zarazem w znamienne dla naszej epoki procesy duchowe i przemiany
społeczne, które nie tylko rodzą trudności, ale także w nowy sposób usposabiają
do uczestniczenia w tej wielkiej Tajemnicy wiary.
Przede wszystkim leży mi na sercu
podkreślenie, że sprawy liturgii, a w szczególności liturgii eucharystycznej,
nie mogą być okazją do podziału wśród katolików i rozbijania jedności Kościoła.
Domaga się tego podstawowe zrozumienie tego Sakramentu, który pozostawił nam
Chrystus jako źródło duchowej jedności. Jakże właśnie Eucharystia, która jest w
Kościele "Sacramentum pietatis, signum unitatis, vinculum caritatis",
mogłaby stać się teraz wśród nas powodem podziału, źródłem zniekształcenia
myśli i postaw, zamiast być, zgodnie ze swoją naturą, ogniskową i istotnym
czynnikiem jedności samego Kościoła?
Wszyscy jednako jesteśmy
dłużnikami naszego Odkupiciela. Wszyscy razem mamy okazywać posłuch dla tego
Ducha prawdy i miłości, którego On Kościołowi przyobiecał i który w nim działa.
W imię tej prawdy i miłości, w imię samego Ukrzyżowanego Chrystusa i Jego Matki
proszę i zaklinam, aby zaprzestając przeciwieństw i podziałów wszyscy
zjednoczyli się w tym wielkim i zbawczym posłannictwie, które jest ceną i
owocem zarazem naszego odkupienia. Stolica Apostolska dołoży wszelkich starań,
ażeby w dalszym ciągu szukać środków dla zabezpieczenia tej jedności, o jaką
chodzi. Niech każdy strzeże się, ażeby jego postawa nie zasmucała Ducha
Świętego.
Aby ta jedność oraz stała i
systematyczna współpraca, która do niej prowadzi, nadal wytrwale się
dokonywały, na kolanach wzywam dla nas wszystkich światła Ducha Świętego za wstawiennictwem
Maryi, Jego Świętej Oblubienicy i Matki Kościoła. I wszystkim też z całego
serca błogosławiąc, zwracam się jeszcze raz do Was, Czcigodni i Drodzy moi
Bracia w Biskupstwie, przesyłając Wam niniejszy list z braterskim pozdrowieniem
i pełnym zaufaniem. W tej kolegialnej jedności, która jest naszym udziałem,
uczyńmy wszystko, aby Eucharystia stała się źródłem życia i światłem sumień
wszystkich naszych braci i sióstr, wszystkich wspólnot w powszechnej jedności
Chrystusowego Kościoła na ziemi.
W duchu braterskiej miłości
udzielam Wam i wszystkim Współbraciom w Kapłaństwie mojego Apostolskiego
Błogosławieństwa.
W Rzymie, dnia 24 lutego 1980 r.,
w pierwszą Niedzielę Wielkiego Postu, w drugim roku Pontyfikatu.
Jan Paweł II
Copyright (c) 2000 Fundacja
Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone
Komentarze
Prześlij komentarz
Nieustanne potrzeby??? Nieustająca Pomoc!!!
Witamy u Mamy!!!