"Maryja - Królowa”, ale dlaczego Polski?
Spośród około dwustu państw
znajdujących się na ziemskim globie, to właśnie Polskę – Matka Boża obrała
sobie na swoje królestwo! Dlaczego? Może dlatego, że Polacy od zarania dziejów
czcili Ją właśnie - jako swoją Matkę i Królową? Może dlatego, że od początku
swojej państwowości - to Jej powierzali losy swojej ojczyzny, a dzieje
Rzeczpospolitej można określić „Maryjną historią Polski”.
MARYJNA HISTORIA POLSKI
Garść faktów sięgających XVII
wieku.
Już po chrzcie przyjętym przez
księcia Polan - Mieszka prawdopodobnie w kwietniu 966 r., w Gnieźnie wzniesiono
pierwszą na ziemiach Polan świątynię pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej
Maryi Panny. Syn Mieszka i pierwszy koronowany król Polski - Bolesław Chrobry w
Sandomierzu ufundował kościół dedykowany Najświętszej Maryi Pannie. Jego
prawnuk – książę Władysław Herman twierdził, że został cudownie uleczony przez
Matkę Bożą i jako wotum wdzięczności wybudował kościół w Krakowie „Na
Piasku". Książę Bolesław Wstydliwy – prawnuk Bolesława III Krzywoustego
wprowadził zwyczaj codziennego odprawiania „rorat” w Adwencie.
Polskie rycerstwo obrało Maryję
za swoją patronkę i Jej wizerunek widniał na jego bojowych sztandarach. Z XIII
wieku pochodzi hymn „Bogurodzica”, który 15 lipca 1410 r. wiódł polskich
rycerzy do zwycięstwa w bitwie pod Grunwaldem. O czci do Matki Bożej świadczy
fakt, że to Jej została poświęcona ta pierwsza pieśń religijna i najstarszy
zachowany polski tekst poetycki wraz z melodią. Piętnastowieczny kronikarz i
wychowawca synów króla Kazimierza Jagiellończyka - Jan Długosz nazywał ją
„carmen patrium” – pieśnią ojczystą. W
jego kronikach znajduje się po raz pierwszy, kilkukrotnie zapisany tytuł
Najświętszej Marii Panny Królowej Polski.
Król Zygmunt I Stary przy
katedrze krakowskiej ofiarował Najświętszej Panience kaplicę nazywaną potem
Zygmuntowską. Na palcu hetmana wielkiego koronnego, wielkiego wojownika, ale i
pisarza i pamiętnikarza - Stanisława Żółkiewskiego w czasie ekshumacji
znaleziono pierścień z napisem: „Mancipium Mariae”, czyli „własność Maryi”. W
XVI wieku Grzegorz z Sambora w dziele
„Częstochowa”, opisującym dzieje „Cudownego Obrazu” nazywał Matkę Bożą
Częstochowską Królową Polski i Polaków, co świadczy wyraźnie o wczesnym kulcie
Matki Bożej jako Królowej Polski.
KTO WYMYŚLIŁ TYTUŁ „KRÓLOWA
POLSKI” ?
Tytuł ten bynajmniej nie był
wymysłem Polaków. nawet pewnego, włoskiego jezuity z Neapolu „zamieszanego” w
tę niezwykłą historię. Choć to właśnie on przekazał go potomności. Ale od
początku.
Jezuita ten nazywał się Juliusz
Mancinelli (1537 – 1618) i był znanym w owych czasach misjonarzem. Popularności
przysporzyły mu piesze pielgrzymki po znacznej części Europy, Azji i Afryki.
Współcześni mu - uważali go za proroka i cudotwórcę. Ojciec Mancinelli, co
ważne dla tej historii, był także mistrzem rzymskiego nowicjatu jezuitów, gdzie
przebywał i zmarł 15 sierpnia 1568 r. w opinii świętości młody, bo niespełna
osiemnastoletni Polak - Stanisław Kostka z Rostkowa, syn kasztelana
zakroczymskiego, który ponad sto pięćdziesiąt lat później zostanie ogłoszony
świętym. Otóż włoski jezuita miał wielkie nabożeństwo do naszego rodaka Stasia
Kostki.
A było tak. Gdy ojciec Juliusz
modlił się w czterdziestą rocznicę jego śmierci - 14 sierpnia 1608 r., w swoim klasztorze w Neapolu, objawiła mu się
Najświętsza Panienka okryta purpurowym płaszczem z Dzieciątkiem Jezus na ręku.
U Jej stóp klęczał nie kto inny, a Stanisław Kostka. Mancinelli oniemiał z
wrażenia, gdyż nigdy nie widział Maryi w tak wielkim majestacie. Przez dłuższą
chwilę „odebrało mu mowę” i nie wiedział jakiego użyć określenia, aby było
adekwatne do wspaniałości Osoby, która przed nim stała. Matka Boża, rozumiejąc
to wahania, zapytała: „Dlaczego nie nazywasz Mnie Królową Polski? Ja to
królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ
osobliwą miłością do Mnie płoną jego synowie”. Ojciec Juliusz w euforii
zawołał: „Królowo Polski Wniebowzięta módl się za Polskę!”
Mając pozwolenie swoich
przełożonych, ojciec Juliusz opowiedział o tym swojemu przyjacielowi, polskiemu
jezuicie, ojcu Mikołajowi Łęczyckiemu. A on przekazał tę wiadomość królowi
Zygmuntowi III Wazie. Dzięki królowi i
wielkiemu kaznodziei, teologowi pisarzowi, również jezuicie - ks. Piotrowi Skardze po Polsce szybko rozeszła się wieść,
że sama Bogarodzica nazwała się Królową
Polski i że „wielkie rzeczy dla nas zamierza".
Dwa lata później, w roku 1610,
ojciec Mancinelli, liczący wówczas siedemdziesiąt trzy lata, udał się w pieszą
pielgrzymkę do Polski, a konkretnie do Krakowa. Pragnął odwiedzić kraj, który
Maryja wybrała na Swoje Królestwo. Droga
z Neapolu do Krakowa w linii prostej wynosi obecnie 1115 kilometrów, ale prostą
dla starego już jezuity nie była, a znacznie dłuższą i niebezpieczną. Wreszcie
8 maja 1610 r. dotarł do Krakowa i pierwsze kroki skierował do katedry
wawelskiej, gdzie odprawił mszę św. W czasie sprawowania Eucharystii w intencji
Polski i Polaków rozmodlonemu kapłanowi ponownie ukazała się Maryja, tak jak
poprzednio w królewskim majestacie i powiedziała:
Ja jestem Królową Polski. Jestem
Matką tego narodu, który jest Mi bardzo drogi, więc wstawiaj się do Mnie za nim
i o pomyślność tej ziemi błagaj nieustannie, a Ja będę ci zawsze, tak jak
teraz, miłościwą.
Dni pobytu czcigodnego ojca
Juliusza były dla mieszkańców Krakowa wielkim świętem. Od tego czasu cześć
oddawana Matce Bożej znacznie wzrosła. W dniu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi
Panny – 15 sierpnia 1628 r. Kraków przyozdobił iglicę wieży kościoła
Mariackiego w pozłacaną koronę. To był pierwszy fizyczny znak wiary w
królowanie Maryi nad polskim narodem.
A jak potoczyły się losy
wielkiego przyjaciela Polaków – szanownego ks. Mancinellego? Siedem lat po
powrocie z Polski, czyli w roku 1617, dokładnie we Wniebowzięcie, zakonnik
modląc się, patrzył z okna swej celi klasztornej na budzącą się „Zatokę Neapolitańską”.
Nagle na niebie pojawił się gorejący obłok, a z niego wyłoniła się postać Matki
Bożej z Dzieciątkiem Jezus na rękach. Jak poprzednio u Jej stóp klęczał
młodzieniec w aureoli, którym był Staś Kostka.
Maryja zwróciła się do sędziwego jezuity: „Juliuszu, synu mój! Za cześć,
jaką masz do Mnie Wniebowziętej, ujrzysz Mnie za rok w chwale niebios. Tu
jednak, na ziemi, nazywaj Mnie zawsze Królową Polski”.
W miesiąc potem kurier z Neapolu
przywiózł do Wilna, polskiemu jezuicie, Mikołajowi Łęczyckiemu list od ks.
Mancinellego.
„Ja rychło odejdę, ale ufam, że
przez ręce Wielebności sprawię, iż po moim zgonie w sercach i na ustach
polskich mych współbraci żyć będzie w chwale Królowa Polski Wniebowzięta".
Rzeczywiście zgodnie z
zapowiedzią Najświętszej Panienki ojciec Juliusz Mancinelli zmarł rok później –
14 sierpnia 1618 r.
Włoscy jezuici przyczynili się do
rozpropagowania treści tych objawień
wśród polskich jezuitów. Wielkim
orędownikiem tych maryjnych objawień był znany jezuita, słynący z nawracania z
prawosławia na katolicyzm, późniejszy święty Andrzej Bobola. To on właśnie był
autorem tekstu ślubów lwowskich Jana Kazimierza. Poniósł okrutną śmierć
męczeńską z rąk Kozaków w 1657 r.
W ideę popularyzowania przesłania
maryjnego zaangażował się również Albrecht Radziwiłł z Nieświeża - wielki kanclerz litewski, wychowanek jezuitów
wileńskich, pisarz i pamiętnikarz, zmarły w roku 1656.
Początkowo nikt nie chciał
wierzyć w prawdziwość tych objawień.
Oficjalnie prośbę Maryi z 1617 r. podano do publicznej wiadomości
dopiero w roku 1635. Wtedy Matka
Boża zaczęła Polakom dawać konkretne
znaki tego szczególnego wyboru.
Przypieczętowaniem tych wydarzeń było nieoczekiwane i niezwykłe
zwycięstwo nad Szwedami.
„POTOP SZWEDZKI”
Niespełna czterdzieści lat po śmierci
świątobliwego ojca Juliusza Mancinellego - Polska ginęła pod nawałem „potopu
szwedzkiego”. Najazd Szwecji na
Rzeczpospolitą w latach 1655-1660 był jedną z odsłon II wojny północnej.
Szwedzi dążyli do całkowitej dominacji nad Morzem Bałtyckim. Wojna ze Szwedami
toczyła się równolegle z obronną wojną polsko – rosyjską znaną jako „potop
rosyjski”. Król Jan Kazimierz II Waza (1609 – 1672), syn i następca Zygmunta III Wazy, za panowania którego
Rzeczpospolita zmagała się z Moskwą i Szwecją oraz z rebelią Kozaków
Zaporoskich i chłopstwa ruskiego pod wodzą hetmana kozackiego Bohdana
Chmielnickiego - znalazł się na wygnaniu. Schronił się na Śląsku. Szwedzi nie
cofali się przed rabowaniem i bezczeszczeniem katolickich kościołów. Walką
przeciw najeźdźcom kierował Stefan Czarniecki.
Gdy Polska ginęła, a większa
część jej terytorium była zajęta król Jan Kazimierz napisał błagalny list do ojca św. Aleksandra VII. Papież odpowiedział:
„Dlaczego zwracasz się o pomoc do
mnie, a nie zwracasz się do tej, która sama chciała być Waszą Królową? Maryja
Was wyratuje, toć to Polski Pani. Jej się poświęćcie, Jej oficjalnie
ofiarujcie, Ją Królową ogłoście, przecież sama tego chciała”.
Zdesperowany król poprzysiągł
Matce Bożej, że gdy tylko jakiś skrawek Rzeczypospolitej zostanie uwolniony od
wrogów –dokona tam publicznego
poświęcenia państwa. Gdy zatem w marcu 1656 r. Szwedzi wycofali się ze Lwowa,
Jan Kazimierz przed obrazem Matki Bożej Łaskawej, którą nazwał Królową Polski – złożył 1 kwietnia 1656 r. śluby, polecając
kraj Jej opiece. Dziękował Maryi za cudowną obronę Jasnej Góry, która była
momentem zwrotnym w przegranej, wydawać by się mogło wojnie ze Szwedami.
Historię tę pięknie opisał Henryk
Sienkiewicz – w trzeciej części „Trylogii” - w „Potopie ". Oblężenie przez
Szwedów Jasnej Góry miało miejsce między 18 listopada a 27 grudnia 1655 r. W
„Potopie” Sienkiewicza fikcja literacka miesza się z faktami historycznymi.
Żołnierz Andrzej Babinicz, po którego pseudonimem krył się Andrzej Kmicic,
wcześniej hulaka i zdrajca, wysadzając w powietrze ogromne szwedzkie działo,
kolumbrynę, przyczynił się od obrony sanktuarium. Drogę swojego nawrócenia
rozpoczął spowiedzią u księdza przeora Klemensa Augustyna Kordeckiego. Ta
fikcyjna opowieść pozwoliła pisarzowi pokazać prawdziwą historię obrony Jasnej
Góry.
Faktem historycznym jest, że
garstce obrońców częstochowskiego sanktuarium jakimś cudem udało się odeprzeć
szwedzką nawałę, co dało taki impuls Polakom, że wszyscy zerwali się do walki.
ŚLUBY JANA KAZIMIERZA – HISTORIA
PRAWDZIWA
Po tym wydarzeniu król Jan
Kazimierz z dynastii Wazów, 1 kwietnia 1656 r. w katedrze lwowskiej przed
obrazem Matki Bożej Łaskawej podczas mszy św.
odprawianej przez nuncjusza Pietro Vidoniego, obrał Maryję za Królową
swoich państw, a Królestwo Polskie polecił jej szczególnej obronie. Przypomnieć
należy, że tereny Rzeczypospolitej prawie w całości opanowane były wówczas
przez Szwedów i Rosjan.
Przed podniesieniem król złożył
berło i koronę u stóp ołtarza. Po przyjęciu Komunii św. padł na kolana przed
cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej ogłosił Ją Królową Korony Polskiej i
powierzył Jej pod opiekę swój kraj. Złożył ślubowanie, którego treść napisał
polski jezuita - Andrzej Bobola:
„Wielka Boga-Człowieka
Rodzicielko i Panno Najświętsza! Ja, Jan Kazimierz, z łaski Syna Twego, Króla
królów i Pana mego, i z Twego miłosierdzia król, padłszy do stóp Twoich
najświętszych, Ciebie za Patronkę moją i za Królowę państw moich dzisiaj
obieram. I siebie, i moje królestwo polskie, księstwo litewskie, ruskie, pruskie,
mazowieckie, żmudzkie, inflanckie i czernichowskie, wojska obydwu narodów i
ludy wszystkie Twej osobliwszej opiece i obronie polecam i o Twoją pomoc i
miłosierdzie w tym nieszczęśliwym i przykrym królestwa mego stanie przeciw
nieprzyjaciołom świętego rzymskiego Kościoła pokornie błagam. A że największymi
dobrodziejstwy Twemi pobudzony pałam wraz z moim narodem nową i najszczerszą
chęcią służenia Tobie, więc przyrzekam też i na przyszłość w moim i ludów moich
imieniu Tobie, Najświętsza Panno, i Synowi Twojemu, Panu naszemu, Jezusowi
Chrystusowi, że cześć Waszą i chwałę przenajświętszą zawsze po wszystkich
krajach mego królestwa z wszelką usilnością pomnażać i utrzymywać będę.
Obiecuję prócz tego i ślubuję: iż gdy za świętem Twym pośrednictwem i wielkiego
Syna Twego miłosierdziem, nad nieprzyjaciółmi, a osobliwie Szwedami, Twoją i
Syna Twego cześć i chwałę wszędzie po nieprzyjacielsku prześladującymi i
zupełnie zniszczyć usiłującymi, zwycięstwo odniosę, u Stolicy Apostolskiej
starać się będę, aby ten dzień na podziękowanie za tę łaskę Tobie i Synowi
Twojemu corocznie jako uroczysty i święty na wieki obchodzono i polecę czuwać
nad tym biskupom królestwa mego, aby to, co przyrzekam, od ludów moich
dopełnione było. A ponieważ z wielkim bólem serca mego poznaję, że za łzy i
krzywdy włościan w królestwie moim Syn Twój, sprawiedliwy Sędzia świata, od
siedmiu już lat dopuszcza na nas kary powietrza, wojny i innych nieszczęść,
przeto obiecuję i przyrzekam oprócz tego, iż ze wszystkiemi memi stanami po
przywróceniu pokoju użyję troskliwie wszelkich środków dla odwrócenia tych
nieszczęść i postaram się, aby lud królestwa mego od niesprawiedliwych ciężarów
i ucisków był uwolniony. Uczyń to, Najmiłosierniejsza Pani i Królowo, abyś tak
samo, jakeś najszczerszą chęć we mnie, w moich urzędnikach i stanach do
wyznania tego ślubu wzbudziła, także nam łaskę u Syna Twego dla wypełnienia
tego ślubu uprosiła. Amen".
Celem „ślubów lwowskich” było
wzmocnienie oporu Polaków przeciw Szwedom. Tym samym Jan Kazimierz umacniał
przekonanie o religijnym charakterze konfliktu z wyznającymi protestantyzm
Szwedami.
Król zobowiązał się szerzyć cześć
Maryi oraz wystarać się u Stolicy Apostolskiej o pozwolenie na obchodzenie Jej
święta jako Królowej Korony Polskiej. Przyrzekł zająć się losem chłopów i
mieszczan, tak żeby zaprowadzić w kraju sprawiedliwość społeczną, gdy tylko
zostanie uwolniony on spod obcej okupacji.
Po ślubowaniu Jana Kazimierza w
imieniu senatorów i szlachty, podobną rotę odczytał podkanclerzy koronny bp
krakowski Andrzej Trzebicki. Wszyscy obecni w katedrze powtarzali słowa jego
ślubowania.
Kilka dni po tej uroczystej
przysiędze, król przybył raz jeszcze do lwowskiego kościoła Jezuitów, gdzie
nuncjusz apostolski Pietro Vidoni odprawił nabożeństwo, powtarzając trzykrotnie
na końcu „Litanii Loretańskiej”
inwokację: „Regina Regni Poloniae, ora pro nobis”, czyli „Królowo
Królestwa Polskiego, módl się za nami”.
W takich właśnie okolicznościach
Polacy na zawsze uznali w Maryi swoją Królową
i w sposób nierozerwalny związali z Nią dzieje swojego narodu.
DLACZEGO 3 DZIEŃ MAJA ?
Śluby króla Jana Kazimierza nie
zostały od razu spełnione. Dopiero po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w
1918 r. Episkopat Polski zwrócił się do Stolicy Apostolskiej o wprowadzenie
święta „Królowej Polski". Biskupi zaproponowali dzień 3 maja, aby
podkreślić nierozerwalną łączność tego święta z Sejmem Czteroletnim i uchwaloną
3 maja 1791 r. - konstytucją.
Papież, św. Pius X ustanowił
święto Królowej Polski najpierw dla archidiecezji lwowskiej. Jego następca -
Pius XI, w roku 1924 rozszerzył je na całą Polskę.
Od tego czasu mocą decyzji
Watykanu – Polacy właśnie 3 maja obchodzą wspomnienie dwóch wielkich wydarzeń:
ślubów króla Jana Kazimierza, które miały miejsce 1 kwietnia 1656 r. we Lwowie
oraz uchwalenia Konstytucji 3 Maja z 1791 r.
Oba te wydarzenia rozegrały się w
obliczu wielkiego zagrożenia utraty niepodległości. W czasach króla Jana
Kazimierza był to najazd przez szwedzkie i rosyjskie oraz rebelia Kozaków pod
wodzą Chmielnickiego. A w 1791 r. Polska była już po pierwszym rozbiorze, który
miał miejsce w roku 1772 i niestety istniało realne niebezpieczeństwo dalszych
podziałów terytorium Polski przez Prusy, Austrię i Rosję.
Wydarzenia te mają jeszcze jeden
punkt wspólny, a mianowicie oba związane były z wiarą katolicką. W 1656 roku
Jan Kazimierz Maryję za Królową Polski, a zatwierdzenie Konstytucji 3 Maja
zakończyło się uroczystościami kościelnymi w katedrze warszawskiej i wezwaniem
króla do wprowadzenia nowego „Święta Dziękczynienia” jako wotum wdzięczności za
tę konstytucję, która miała być lekiem na całe istniejące w Polsce – zło
anarchii. Religii katolickiej zapewniła status religii panującej, gwarantując
jednocześnie tolerancję religijną dla wszystkich innych wyznań.
Ustęp zatytułowany „Religia panująca”
głosił:
„Religią narodową panującą jest i
będzie wiara święta rzymska katolicka ze wszystkimi jej prawami; przejście od
wiary panującej do jakiegokolwiek wyznania jest zabronione pod karami
apostazji. Że zaś taż sama wiara święta przykazuje nam kochać bliźnich naszych,
przeto wszystkim ludziom jakiegokolwiek bądź wyznania pokój w wierze i opiekę
rządową winniśmy. I dlatego wszelkich obrządków i religii wolność w krajach
polskich podług ustaw krajowych warujemy”.
„Konstytucja 3 Maja” była dziełem garstki postępowych i światłych
patriotów z tzw. „Kuźnicy Kołłątajowskiej”, którzy położyli fundamenty pod
przyszłą niepodległą Rzeczpospolitą. Znosiła wolną elekcję i ustanawiała
dziedziczenie tronu, stabilizując w te sposób władzę i ograniczając wpływ obcych
mocarstw na wewnętrzną politykę Polski. Znosiła „liberum veto” czym
przeciwdziałała warcholstwu magnaterii.
Rozszerzała prawa obywatelskie mieszczan i roztaczała opiekę nad
chłopami.
Wagę tej Konstytucji rozumieli
dobrze wrogowie Polski, dlatego świętowanie daty jej uchwalenia było zakazane
podczas rozbiorów, w czasie okupacji, a w 1951r. władze komunistyczne
całkowicie je zniosły.
„KRÓLOWO POLSKI, PRZYRZEKAMY” -
ŚLUBY JASNOGÓRSKIE
Prymas Polski kard. Stefan
Wyszyński, w czasie internowania w Prudniku i w Komańczy napisał tekst
odnowienia „Ślubów Lwowskich Jana Kazimierza”. Zawarł w nich program religijnej
i moralnej odnowy narodu. Odwołał się do historii i do wyboru Matki Bożej na
Królową Polski.
„Jasnogórskie Śluby Narodu”
zostały uroczyście złożone 26 sierpnia 1956 r. w Częstochowie - w trzechsetną
rocznicę ślubów króla Jana Kazimierza. Rotę
slubów odczytał bp Michał Klepacz, pełniący obowiązki przewodniczącego
Episkopatu Polski. Tekst zaczynał się słowami: „Wielka Boga-Człowieka Matko!
Bogurodzico Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo!”
Milion pielgrzymów, zgromadzonych
u stóp Jasnej Góry, powtarzał jednym chórem
za biskupem Michałem Klepaczem tekst ślubowania przygotowany przez ks.
kard. Stefana Wyszyńskiego, przebywającego w tym czasie w więzieniu:
„Królowo Polski, przyrzekamy”.
Na fotelu uwięzionego prymasa
Polski Stefana Wyszyńskiego leżały biało-czerwone kwiaty. Składał on śluby w
areszcie w Komańczy - w łączności z Jasną Górą.
Dziesięć lat później, 3 maja - w
roku milenijnym 1966 - na Jasnej Górze uroczystościom przewodził jako legat
papieski prymas Stefan Wyszyński, gdyż komunistyczne władze nie wyraziły zgody
na przyjazd papieża Pawła VI. Przygotowaną złotą różę, która była wotum Pawła
VI, złożył dopiero Jan Paweł II w czerwcu 1979 r.
Tak to już było w historii
polskiego narodu, że w chwilach szczególnie trudnych Polacy powierzali losy
Ojczyzny, swoją teraźniejszość i
rzyszłość – Maryi Królowej
Polski.
„Jasnogórska Pani tyś naszą
Hetmanką, Polski tyś królową i najlepszą matką! Spójrz na polskie domy, na
miasta i wioski. Niech z miłości Twojej słynie naród polski!”
Komentarze
Prześlij komentarz
Nieustanne potrzeby??? Nieustająca Pomoc!!!
Witamy u Mamy!!!