Święty
Józef ikoną Boga Ojca
O.
Aleksander Jacyniak SJ
l. Na
styku kultury i mentalności hebrajskiej i helleńskiej
Mówiąc najprościej chrześcijaństwo rodziło się na styku dwu kultur,
dwu mentalności, dwu światów. W tych dwu kręgach kulturowych różnie było
przeżywane człowieczeństwo. Są to kultura i mentalność hebrajska oraz
helleńska. Prawie cały Stary Testament pisany był po hebrajsku i
koncentruje się wokół tego, co hebrajskie, narodu hebrajskiego. Gdy
przybliża się jednak czas Nowego Przymierza wielu Hebrajczyków żyje w
diasporach, pośród świata helleńskiego. Wielu z nich uczęszcza też do
helleńskich szkół. Już niektóre spośród ksiąg Starego Testamentu pisane są
w języku greckim. Sam Jezus Chrystus przychodzi na ziemię hebrajską, ale ma
do czynienia także z Hebrajczykami, którzy żyją w diasporze, pośród świata
greckiego oraz z przedstawicielami tegoż kręgu kulturowego.
Co odróżnia jednych od drugich? Jaki zmysł dowartościowali
Hebrajczycy, jaki natomiast Grecy? Zacznijmy od kultury i mentalności
hebrajskiej. Najistotniejszym zmysłem dla Hebrajczyków zdawał się być zmysł
słuchu. Zdawali się oni mówić: nie jest najistotniejsze to, co widzisz;
to, co widzisz może być bardzo złudne. Najistotniejsze jest to, co
słyszysz. Bóg jest Bogiem niewidzialnym, nie możesz Go zobaczyć. Boga nikt
nigdy nie widział. Jeśli się objawia, czyni to poprzez Słowo, które
przekazuje. Moglibyśmy czytać zwłaszcza Stary Testament i widzieć, jak
często pojawia się tam wezwanie: "Słuchaj Izraelu". To jest jak
gdyby pra-przykazanie, które stoi u podstaw wszystkich pozostałych
przykazań, bo jakże można spełniać je nie trwając w postawie słuchania
Pana, otwarcia na Jego Słowo. Stąd w religijnej tożsamości hebrajskiej daje
się zaobserwować następującą dynamikę przejść: zmysł słuchu otwiera Cię na
to, co słyszysz. W komunikacji międzyludzkiej podstawową rzeczywistością
bazującą na zmyśle słuchu jest słowo. Na płaszczyźnie relacji Bóg –
człowiek najistotniejsze jest Słowo Boże, które spisane staje się Biblią,
Pismem św. Można to wyrazić w postaci następującego przejścia:
zmysł słuchu
|
słowo
|
Słowo Boże
|
Biblia
W kulturze i mentalności helleńskiej wyakcentowano natomiast
inny zmysł – zmysł wzroku. To, co możesz zobaczyć
to pejzaż gór, to nowe horyzonty, nowe ziemie odkrywane przez greckich
żeglarzy. Ale możesz zobaczyć także dzieła sztuki: malarstwa, rzeźby,
architektury. To, co możesz zobaczyć to także to, co dzieje się w teatrze.
W teatrze nie jest najistotniejsze tylko to, co słyszysz. Podstawowe jest
to, co widzisz: ruch, gest, mimika, maska. To, co słyszysz jest tylko
dopełnieniem tego, co widzisz. To właśnie fascynacja nad zmysłem wzroku,
uznanie go za najistotniejszy pośród zmysłów sprawiło, że to właśnie w
Grecji zaistniała tak wspaniała architektura, rzeźba, malarstwo i tak
rozwinął się teatr.
Hebrajczyk patrzący na trzy postaci męskie kąsane przez węże
powiedziałby: jakież to potworne, przecież te węże zagryzają tych ludzi.
Grek odpowiedziałby: być może, ale czyż to nie jest piękne.
Ktoś żartując sobie z mentalności hebrajskiej powiedział:
Hebrajczycy nie byli takimi wspaniałymi żeglarzami jak Grecy, nie byli
odkrywcami nowych lądów (tak jak byli nimi Grecy). Gdy Pan wyprowadzał ich
z ziemi egipskiej, z ziemi niewoli i gdy doszli do Morza Czerwonego, Pan
musiał przed nimi rozsunąć wody morza, by mogli przejść na drugą
stronę. Grecy (wytrawni żeglarze) jakoś by
sobie sami poradzili pośród takiej opresji.
W helleńskim nurcie mentalnościowym zrodziło się także pragnienie
oglądania Boga –pragnienie w swym ostatecznym wymiarze jednoznacznie
mistyczne. Jak jednak można ujrzeć Boga i Boże rzeczywistości? Można je
ujrzeć choćby poprzez to okno, poprzez które jawi się nam Boży świat, jakim
jest ikona. Można to wyrazić w postaci następujących przejść:
zmysł wzroku
|
otwarcie na piękno
|
pragnienie oglądania Boga
|
ikona
W ten sposób docieramy do dwu najistotniejszych spraw, które
wpisują się w misterium rodzącego się chrześcijaństwa: Biblia i
ikona, czyli Słowo pisane za pomocą liter i Słowo pisane za
pomocą kształtów i barw. I dlatego we wschodniej świątyni obok księgi
Biblii umieszcza się ikonę. Dlatego też niektóre sobory tak bardzo
podkreślały możliwość docierania do Boga za pomocą Pisma św. i za pomocą
ikony. Gdyby nie było tego styku kultur w świecie, w którym rodziło się
chrześcijaństwo, być może nie byłoby ikony.
2. Próba zdefiniowania ikony
Istnieje wiele różnych prób zdefiniowania ikony. Wskażemy na
niektóre z nich, świadomi tego, że definicje te wiążą się ze sobą nawzajem,
czasami ukazują zbieżne prawdy od różnych stron:
a) Ikona - jak podaje Paweł Florenski - to "wypisane
kolorami Imię Boże", to okno do wieczności[1], to okno, za którym mogę
zobaczyć Boży świat, to, co Boże[2]. W ikonie to, co widzialne ma
nam przybliżyć rzeczywistość niewidzialną. Poprzez ikonę Bóg przybliża się
do człowieka. Działalność ikonopisa jest podobna do działalności kapłana.
Jak kapłan uobecnia Jezusa Chrystusa mocą słów: "To jest Ciało Moje...,
to jest Krew Moja...", tak ikonopis uobecnia Boga i Boże
rzeczywistości pisząc (malując) ikony. Stąd ikona jest "widzialną
ewangelią", malarskim objaśnieniem do Ewangelii[3]. Ikona uobecnia świat ducha,
wprowadza w ten świat. Celem ikony jest przybliżanie, ukazywanie
nadprzyrodzonych spraw. Ikona, będąc obrazem tego, co Boże, jest także
obrazem przyszłego życia, ku któremu pielgrzymujemy. Pozwala ona
przeskoczyć czas i zobaczyć choćby chwiejnie, choćby jak w zwierciadle,
niejasno, obrazy przyszłego życia. Ukazuje ona świat niewidzialny.
Evdokimov zaznacza: "Architektura eksperymentuje z przestrzenia,
memoriał liturgiczny zaś z czasem, a ikona z tym, co niewidzialne. (...)
Zwraca się ona do oczu ducha, podając za przedmiot kontemplacji «ciała
duchowe», o których mówi św. Paweł"[4].
b) Ikona to namalowane Słowo, to malowany język: język
barw, kształtów, zarysów, symboli, proporcji, figur, itd. Język kształtuje
się przez stulecia i trwa przez stulecia, ulegając jedynie drobnym
modyfikacjom. Stąd tak powoli zmienia się, ewoluuje ikona. Języka dany
naród nie zmienia bowiem z dnia na dzień. Stad też w ikonie tak wielkie
zaufanie do pewnych sprawdzonych form ikonograficznych, stąd tak wielka
niechęć do innowacji. Jeśli dokonują się w ikonie jakieś zmiany, to są to
zmiany drobne, nie obalające wszystkiego, tak jak w języku. Ikona, będąc
językiem ducha, nie zabiega o to, by była ładna. Ikonograf nie kieruje się
i nie może kierować się prawidłami jakiejś estetyki wyśrubowanej przez modę
świata. Ten język, jakim jest ikona wymaga duchowej dojrzałości, by go
poznać, by dogłębnie weń wejść, by umieć się nim posługiwać.
c) Ikona jest także "hymnem pochwalnym, doksologią,
potokiem chwały, którą śpiewa za pomocą sobie właściwych środków"[5], jest zaangażowana w modlitwę
człowieka. Jak powtarzał św. Jan Damasceński ikona nie tylko pomaga modlić
się, ale także jest kanałem łaski, kanałem poprzez który dociera do nas
łaska Pana. Niektórzy mówią wprost o energii, która emanuje z ikony. Bóg
poprzez ikonę przekazuje człowiekowi swą energię. I dlatego przed cudownymi
wizerunkami dokonuje się tak wiele duchowych i fizycznych uzdrowień, tak
wielu znaków dokonuje za ich pośrednictwem Bóg. Mówi o tym dobitnie Paweł
Floreński: "Wszystkie ikony są cudotwórcze, to znaczy są oknami do
wieczności (...). Objawieniowy charakter ikon we właściwym tego słowa
znaczeniu ukazują wypływające z ikon objawienia - znaki łaski za jej
pośrednictwem dawane. Uzdrowienie duszy dzięki zetknięciu się za
pośrednictwem ikony ze światem nadprzyrodzonym jest pierwszym i najbardziej
potrzebnym objawieniem cudownej pomocy"[6].
d) Ikona należy do sakramentaliów obecności. Jest to
obecność osób przedstawianych na ikonach, a poprzez nich obecność samego
Boga. Odwołajmy się znowu do przemyśleń Pawła Floreńskiego: "Podobnie
jak świadek-męczennik, święty nie siebie, lecz Jego (Boga) ukazuje, tak i
owi świadkowie świadków - malarze ikon - ukazują w świadectwie nie swoja
sztukę malarska, to znaczy nie siebie, lecz świętych, świadków Pana, a za
ich pośrednictwem i samego Pana. (...) W ikonach sami - już my sami -
dostrzegamy błogosławione i natchnione wyobrażenia świętych, a w nich, w
owych wyobrażeniach, objawiony obraz Boży i samego Boga. (...) Patrzę na
ikonę i mówię do siebie: "Oto - Ona sama". Nie Jej wyobrażenie,
lecz Ona Sama, dzięki sztuce ikony kontemplowana. Jak przez okno widzę
Matkę Boża, Sama Matkę Bożą, i do Niej Samej zanoszę modły, twarzą w twarz,
a nie do jej wyobrażenia. (...) Malarz ikon wprawdzie pokazał mi Ją, lecz
nie stworzył. Uniósł tylko zasłonę, a Ta, Która jest za zasłoną, ukazuje
się w całej obiektywnej realności nie tylko mnie, lecz również i jemu"[7].
Ikona staje się przestrzenia promieniowania obecności Bożej czy
świętych, świadczy o tej obecności, tak jakby się kontemplowało twarzą w
twarz. Uobecnia więc Boże rzeczywistości. Oczywiście uobecnianie to nie
dzieje się samoczynnie, lecz przez modlitewne zaangażowanie człowieka. Stąd
ikona jest ikoną żywą, żyjącą, jeśli ktoś się przed nią modli. Jeśli przed
ikoną nikt się nie modli, ona "umiera", staje się martwą deską.
Dlatego też zdarzało się i zdarza, że gdy ikony przeniesiono ze świątyń,
monasterów, czy domów do muzeów czy galerii, właśnie do tych nowych miejsc
przebywania ikon udają się wierni, nie tyle po to, by zwiedzać, ale aby
modlić się przed ikonami, by ikony nadal "żyły", by nie
"umarły".
e) Ikony są także nieodłącznym elementem wschodniej liturgii.
Ikonostas to niejako "Suma Teologiczna Kościoła Wschodniego". W
czasie liturgii zawiązuje się szczególna więź między uczestnikami liturgii.
Bogiem i świętymi przedstawionymi na świętych wizerunkach. Obecność ikon w
świątyni wraz z kapłanami, którzy sprawują, celebrują liturgię i wiernymi,
którzy się modlą jest realizacją w każdym czasie - jak powtarzają
teologowie Wschodu – świętych obcowania, jest kontemplacją trójjedynego Boga
ze strony tych wszystkich, którzy tworzą Kościół modlący się dziś i w
przyszłości. Ikona to konkretny sposób komunii, więzi człowieka i Kościoła
żyjącego na tym świecie ze światem nadprzyrodzonym, ze światem Bożym.
3. Wymowa roku Ojca w
przygotowaniu do jubileuszu 2000-lecia
Ojciec Święty Jan Paweł II przygotowując jubileusz 2000-lecia
zarządził, że najpierw będzie rok Syna Bożego, potem rok Ducha Świętego i
rok Boga Ojca. Dlaczego przestawił tradycyjne spojrzenie na Trójcę Świętą?
"Myślenie Papieża zakorzenione jest po prostu w Ewangeliach, bo
tam jasno jest powiedziane, że do Ojca można dojść tylko przez Syna w Duchu
Świętym. Ale tkwi w tym schemacie wątek duszpasterski i pedagogiczny. Jan
Paweł dobrze wie, że prawda o Ojcu i o ojcach jest najtrudniejszą (...).
Tak jak Święte Świętych w Jerozolimskiej świątyni oddzielone było
wyhaftowaną zasłoną, tak i Ojcostwo Boga, kryje się za utkanym z
różnobarwnych nici obrazem ziemskiego ojca i pojęciami o ojcostwie. Od stu
z górą lat psychiatrzy, psychologowie a za nimi teologowie i duszpasterze
używają, a nierzadko nawet nadużywają, pojęcia ojcostwa, dla wyjaśnienia i
rozwiązania naszych problemów albo udowadniania swoich teorii"[8].
Bywa czasami tak, że niektórzy wręcz determinują mówiąc:
miałeś/miałaś takiego ojca i w związku z tym ty kopiujesz jego postępowanie
w swoim życiu albo do grobowej deski będziesz napiętnowany/napiętnowana
faktem posiadania takiego a nie innego ojca, z takim zestawem jego cech
negatywnych. Sadzę, że jest to nadużycie, bo nawet, gdybyśmy mieli bardzo
niewłaściwych, złych ojców, nie jesteśmy zdeterminowani przez to, jakimi
oni byli. Jesteśmy wolni. Możemy nawet nabrać dystansu do tego, jakimi byli
nasi rodzice, żeby wzrastać i kształtować swoje człowieczeństwo. Prawda o
naszym ziemskim ojcu jakoś nas warunkuje, ale nie determinuje na zawsze.
Możemy do tego, co negatywne, nawet, jeśli jest to bardzo negatywne,
nabierać zdrowego dystansu.
"W dotarciu do Ojcostwa Bożego i ludzkiego tak samo
przeszkadzają nam bóle, problemy, żale i zranienia związane z naszymi
ojcami ziemskimi, jak i sentymentalnie nieprawdziwe wspomnienia czy
idealistyczne marzenia o ojcu, którego chciałbym mieć, lub jakim sam
chciałbym być.
Na ewangeliczna opowieść o św. Józefie trzeba nam więc patrzeć jak
na ikonę, która jednocześnie zasłania i odkrywa tajemnicę ojca. Możemy
rozpoznawać w nim ikonę ojca, gdyż takim widziała go sama Maryja zwracając
się do Jezusa słowami: Ojciec Twój i ja ... (Łk2,48)"[9].
4. Św. Józef ikoną Boga Ojca
Jak zaznaczono powyżej, możemy spojrzeć na św. Józefa jako na
swoistą ikonę Boga Ojca i ziemskiego ojca. W przybliżeniu tej myśli bardzo
może nam pomóc wizerunek św. Józefa z Jego kaliskiego Sanktuarium. Na
wymowie tego wizerunku się zatrzymajmy. Nawiążę tu oczywiście jedynie do
kilku myśli, które są powiązane z jego historią i teologiczno-duchową
wymową.
Starając się odczytać wizerunek Świętej Rodziny z kaliskiego Sanktuarium
św. Józefa, pamiętajmy, że jest to obraz, który:
- już w 1767 r. uznany został za "imago gratiosa",
czyli za wizerunek słynący łaskami;
- w 1770 r. został uznany za "imago miraculosa",
czyli za wizerunek cudowny;
- w 1796 r. stał się obrazem ukoronowanym koronami
papieskimi, w którym po raz pierwszy w świecie nałożono koronę
także na skroń św. Józefa.
Jerzy
Aleksander Splitt napisał o tym obrazie:
„Posiada on duże wymiary (1,5 x
2,5 m.) i namalowany został farbami olejnymi na lnianym płótnie. Niestety
do dnia dzisiejszego nie zostały przeprowadzone jego badania
fizyko-chemiczne i w związku z tym nie posiadamy w tym zakresie żadnych
bliższych danych. Obraz przedstawia Świętą Rodzinę, której harmonijnie ustawione
postacie, z unoszącym się nad nimi Bogiem Ojcem i gołębicą symbolizującą
Ducha Świętego, umieszczone są na tle panoramy typowego polskiego miasta -
z licznymi dachami domów, wieżami kościelnymi, ceglanym murem obronnym i
otaczającą go rzeką oraz bogatą roślinnością. Najprawdopodobniej została
ukazana na nim scena powrotu dwunastoletniego Jezusa z Matką Boską i św.
Józefem z Jerozolimy do Nazaretu, wkrótce po jego odnalezieniu w świątyni.
O autorze tego obrazu nie
posiadamy, niestety, żadnych informacji. Nie znamy jego imienia, ani tym
bardziej jego nazwiska. Jednak dokładna analiza jego dzieła pozwala wysnuć
pewne spostrzeżenia, choć trochę nam go przybliżające. Otóż fakt nadania
twarzom przedstawionych postaci słowiańskich (żeby nie powiedzieć:
polskich) rysów oraz umieszczenie w tle widoku - jak wolno się domyślać
rodzimego miasta, wydaje się sugerować jego polskie pochodzenie. Z kolei
(...) wartość artystyczna tego obrazu upoważnia do stwierdzenia, iż autor
był bez wątpienia utalentowany i wprawnie posługiwał się swym malarskim
narzędziem. Natomiast sposób malowania - po części barokowy i na poły
jeszcze manierystyczny - a zwłaszcza zastosowanie tzw. sfumato (czyli
delikatnego przejścia tonów barwnych, dzięki czemu obraz sprawia wrażenie
przesłoniętego mgłą lub przejrzystym welonem) oraz wysmukłość
poszczególnych postaci i ich stroje, jak również wyraźny ciepły, złocisty
kolor (uzyskany przy użyciu czerwieni, ugrów i żółci) zdradzają oczywiste
wpływy malarstwa włoskiego, a dokładniej mówiąc weneckiego. Z powyższego
sądzić zatem można, że swego malarskiego fachu uczył się on u jakiegoś
mistrza palety i pędzla w słonecznej Italii, bądź też u włoskiego artysty
działającego na naszych ziemiach”[10].
Choć nieznany jest twórca tego obrazu, wieść głosi, że był to człowiek
rozkochany w Trójcy Przenajświętszej, z wielką ufnością modlący się do
Przeczystej Panny i św. Józefa[11]. Jeśli jest to prawdą, wizerunek
ten można by umieścić w szeregu tych najwspanialszych obrazów, czy ikon,
których źródłem było modlitewne doświadczenie Boga i Bożych rzeczywistości,
ubogacone w tym wypadku przez konkretne sugestie chorego człowieka, który
prosił o namalowanie obrazu i określił, co się ma na nim znajdować. Dlatego
też zawiera on w sobie bardzo wielką teologiczną, duchową głębię. Jest on
syntezą podstawowych prawd wiary, jest syntezą teologii, jest obrazem
Kościoła.
Przyjrzyjmy
się podstawowym treściom tego wizerunku. Boże misterium i Boża ekonomia
zbawienia istnieją w tym wizerunku w dwu wzajemnie dopełniających się
liniach: wertykalnej i horyzontalnej. Dostrzegamy na tym obrazie dwie
Trójce: Trójcę wertykalną i Trójcę horyzontalną.
Trójca wertykalna
Zacznijmy od Trójcy wertykalnej, czyli pionowej. Próba
ikonograficznego przybliżenia się do misterium Trójcy Świętej stawia ten
obraz w długim szeregu wizerunków, których niedościgłym apogeum jest ikona
Trójcy Świętej Andrieja Rublowa, która najdoskonalej chyba ze wszystkich
wizerunków jakie istnieją na ziemi przybliża tajemnicę Trójcy Świętej.
Wizerunek Trójcy Świętej Rublowa i inne, chcą wniknąć w największe
misterium, największą tajemnicę, jaka w ogóle zaistniała, w tajemnicę Boga
Trójjedynego, w tajemnicę Boga osobowego, który jest Bogiem jedynym, a
jednocześnie jest wspólnotą trzech osób.
W
układzie wertykalnym u góry został umieszczony w kaliskim wizerunku Świętej
Rodziny wizerunek Boga Ojca, który prawą rękę wyciąga nad światem, w lewej
zaś trzyma kulę. Pod nim zstępujący od Niego Duch Święty, symbolizowany
przez gołębicę otoczoną blaskiem. Promienie tego blasku koncentrują się na
osobie Jezusa, stąpającego po ziemi. Nie jest to więc próba przybliżenia się
do misterium Boga Trójjedynego samego w sobie, ale w Jego zaangażowaniu w
świat. Tego typu wyobrażenie może przywoływać na pamięć różne wydarzenia
powiązane z Bożą dynamiką stwarzania i zbawiania.
Patrząc na Boga Ojca i Ducha Świętego w postaci gołębicy (trójkąt ABE,
wyznaczony przez przecięcie się przekątnych AC i BD obrazu) może pojawić
się w nas obraz z pierwszych wersetów Biblii: "Na początku Bóg
stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność
była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami.
Wtedy Bóg rzekł: [Niechaj się stanie światłość!] I stała się
światłość" (Rdz 1, 1-3). Tak czytamy w pierwszych trzech wersetach
Biblii. Możemy więc otworzyć Biblię i odczytywać pierwsze jej wersety i kontemplować
tę scenę, mając przed sobą tę górną partię niniejszego obrazu.
Wpatrując się w dalszym ciągu w Trójcę wertykalną (dzieląc obraz pionowo na
trzy równe części i koncentrując spojrzenie części środkowej: prostokąt
FGHI) może stawać przed nami także cały szereg epizodów ewangelicznych,
np.:
- Chrzest Jezusa w Jordanie: "A gdy Jezus został ochrzczony,
natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha
Bożego zstępujacego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba
mówił: 'Ten jest Syn mój umiłowany, w którym mam upodobanie'" (Mt 3,
16-17). Bóg Ojciec posyła Ducha Świętego w postaci gołębicy tuż po
Jezusowym chrzcie w Jordanie.
- Jezusowy pobyt na pustyni: "Pełen Ducha Świętego, powrócił
Jezus znad Jordanu i przebywał w Duchu Świętym na pustyni" (Łk 4, 1).
- Jezusową wizytę w synagodze nazaretańskiej, podczas której Jezus
odwoływał się do proroctwa Izajasza: "Duch Pański spoczywa na Mnie,
ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom
głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał
wolnymi" (Łk 4, 18), itd.
Wpatrując się w tę Boską Trójcę (Ojciec, Duch Święty i Boży Syn) możemy
wnikać także:
- w tajemnicę Wcielenia,
- w tajemnicę bóstwa i człowieczeństwa Jezusa,
- możemy widzieć Jezusa jako Tego, który łączy w sobie to, co boskie
z tym, co ludzkie, to, co ziemskie z tym, co niebieskie,
- w przyjętą na chrześcijańskim Wschodzie koncepcję pochodzenia
Ducha Świętego: Duch Święty, który od Ojca pochodzi.
Taka jest wymowa Trójcy wertykalnej.
Trójca horyzontalna
Trójcę horyzontalną tworzą: Maryja, Jezus i Józef. Cała Święta
Rodzina przedstawiona jest w lekkim ruchu, uwidaczniającym się w ruchu nóg.
Postacie zdają się przybliżać do nas, skracać dystans między nami i nimi,
wychodzić nam na spotkanie. Podstawowym fundamentem ewangelicznym dla tego
wizerunku jest podążanie z 12-letnim Jezusem do Jerozolimy i z powrotem
(por. Łk 2, 41-51), choć niektórzy sygnalizują, że Jezu z tego obrazu nie
ma jeszcze 12 lat.
Zatrzymajmy się nad wymową ich spojrzenia. Maryja ma
wzrok utkwiony w księdze słowa Bożego; może to być Maryja w geście
"fiat": zasłuchana w Boży głos, wczytana w Boże słowo. Ale Jej
wzrok zdaje się patrzeć nie tylko na zewnątrz, ale także do wewnątrz, w
głębię własnego Jej serca. "Maryja rozważała wszystkie te sprawy w
swym sercu" (Łk 2, 51). Jeśli byłoby prawdą, że Maryja z tego obrazu
patrzy jednocześnie na zewnątrz i do wewnątrz, w głębię własnego serca, ten
wizerunek przybliżałby się znowu do najwspanialszych ikon, choćby takich
jak ikona Matki Bożej z Włodzimierza (Władimirskaja), czy ikona Matki Bożej
Jasnogórskiej, na których Maryja zdaje się patrzeć na zewnątrz, w serce
świata, i do wewnątrz, w głębię własnego serca. Józef o zamyślonej
twarzy zdaje się być wpatrzony w ziemię, w Jezusa, ale chyba także w
siebie, rozważający wielkie sprawy Boże, rozważający być może swą drogę
absolutnie niecodzienną. A jaki jest wzrok Jezusa? Jezus ma
swój wzrok wzniesiony do góry, ku swojemu niebieskiemu Ojcu i ku Duchowi
Świętemu.
Ukierunkowanie wzroku Maryi, Jezusa i Józefa z tego świętego wizerunku może
podpowiadać nam, jakie powinno być ukierunkowanie naszego duchowego
i fizycznego wzroku. Mamy utkwić nasz wzrok:
·
jak Maryja w
słowie Bożym
·
jak Józef w Jezusie i w
ziemi
·
jak Jezus w Bogu Ojcu i
Duchu Świętym
·
oraz jak Maryja i Józef we
własnym wnętrzu, mamy patrzeć w głębię własnego serca.
Jeżeli nasz wzrok będzie utkwiony w Bożym słowie, w Jezusie, jeżeli
będziemy patrzyli równocześnie na ziemię i w kierunku Boga, jeżeli będziemy
zaglądali ciągle do naszego wnętrza, wówczas - możemy powiedzieć - nasz
wzrok będzie właściwie nam służył i właściwie będziemy w stanie przejść
przez tę naszą ziemię.
Spójrzmy teraz na wymowę koloru szat poszczególnych postaci. Maryja odziana
jest w suknię koloru różowego oraz w płaszcz koloru ciemnego błękitu lub
granatowego. Kolor różowy nawiązuje oczywiście do róży i różańca.
Zestawienie dwu kolorów w ikonografii Maryjnej nawiązuje do wymiaru
Boskiego i ludzkiego w tożsamości i posłannictwie Maryi. Św. Józef natomiast
odziany jest w suknię koloru brunatno-czarnego oraz płaszcz, narzutę koloru
purpurowego. W szatach koloru brunatnego, czarnego przedstawiani są w
ikonografii klasycznej mnisi, asceci. Kolor ten oznacza radykalne ubóstwo,
wyrzeczenie się dóbr tego świata oraz pokorę. Polski termin
"pokora" jest tłumaczeniem łacińskiego terminu
"humilitas", wywodzącego się swym źródłosłowem od słowa
"humus", który oznacza żyzną ziemię. Być pokornym oznacza być jak
ziemia, po której można deptać i która jednocześnie pragnie ciągle służyć
człowiekowi, dostarczając mu tego, co potrzebne do fizycznego życia
człowieka. Purpura szaty zewnętrznej Józefa oznacza jego godność królewską,
fakt, że pochodzi on z królewskiego rodu Dawida, a także, że on sam jest
wielkim patriarchą z wielkiego królewskiego rodu. Natomiast lilia w jego
lewej ręce symbolizuje czystość, niewinność, dziewictwo. Szata
Jezusa natomiast zdaje się być koloru żółtego. Jest to żółć bardzo
intensywna. Być może zamiarem malarza było przedstawienie Jezusa w złotej
szacie. W klasycznej ikonie złoto nie jest kolorem. Jest jednym z elementów
światła. Jeżeli kogoś w ikonie przedstawia się w złotej szacie, chce się
przez to podkreślić bóstwo tejże postaci lub jej wszechogarnięcie przez
Boże światło.
Popatrzmy teraz, jaka jest więź Trójcy horyzontalnej, ziemskiej z
wertykalną, niebieską:
- Jezus znajduje się w centrum. On nadaje sens
więzi Maryi z Józefem. Bez Niego nie byłoby tej więzi. On jest sercem,
centrum ich więzi. Jest On jednocześnie spoiwem Trójcy niebieskiej i Trójcy
ziemskiej.
- Istnieje też więź Maryi z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym.
Możemy, zakrywając cały trójkąt BCD, znaleźć w pozostałej części wizerunku
jednoznaczną aluzję do Zwiastowania: "Duch Święty zstąpi na Ciebie i
moc Najwyższego osłoni Cię" (Łk 1, 35) i do zasłuchania Maryi w
przesłanie przekazywane Jej przez Bożego wysłannika.
- Możemy jednak dostrzec tutaj także więź Józefa z Bogiem
Ojcem. Zasłaniając trójkąt ACD i wpatrując się w typ twarzy Józefa i
Boga Ojca, możemy dostrzec, że jest to ten sam typ twarzy. Chciałoby się
więc powiedzieć, że Bóg Ojciec i św. Józef w tym wizerunku to niejako
bracia bliźniacy. Tak bardzo promieniuje Boże Ojcostwo w ojcostwie św.
Józefa.
Obraz Kościoła
Postarajmy się wpisać w okrąg pojawiające się na tym
wizerunku twarze. Okrąg ten łatwo jest utworzyć; wystarczy tylko z
górnej części obrazu stworzyć kwadrat ABJK, przecięcie przekątnych którego
(AK i BJ) wyznaczają środek tego okręgu. W tak utworzonym okręgu znajdujemy
u góry twarz Boga Ojca, po bokach twarze Józefa i Maryi i u dołu twarz
Jezusa Chrystusa. Twarze tych postaci dadzą się wpisać w okrąg. A co
znajduje się w centrum? W centrum znajduje się Duch Święty, bo czas
Kościoła to epoka Ducha Świętego. Żyjąc w epoce Ducha Świętego nie możemy
nie umieszczać w centrum Ducha Świętego.
Karmić się wizerunkiem
Jest to obraz omodlony lub - jak mawia ks. bp Zawitkowski -
namodlony, wizerunek ciepły od modlitwy, od omodlenia. Kopia kaliskiego
obrazu Świętej Rodziny, w trakcie zimowych przerw między poszczególnymi
etapami jej pielgrzymowania przez wszystkie parafie i świątynie Diecezji
Kaliskiej, była omadlana we wspólnotach zakonnych. Było to nawiązanie do
bardzo pięknego rysu duchowości chrześcijańskiego Wschodu, z bogactwa
którego też czerpiemy. Obraz, ikona jest omadlana, by tym większa Boża moc
emanowała zeń, by był on kanałem szczególnych Bożych łask.
Ten wizerunek może także karmić, ubogacać nas i naszą modlitwę, może też
oczyszczać nas. W naszej codzienności bowiem tyle spraw i obrazów zaśmieca
naszą wyobraźnię, dociera do nas poprzez wzrok. Dzieje się to zwłaszcza
poprzez prasę, radio, telewizję, film, narzucające się wszędzie reklamy,
internet, itd. Jak możemy przeciwdziałać tej kontr-katechezie świata, z
którą spotykamy się codziennie? Możemy np. zamiast wpatrywać się w
wątpliwej nierzadko jakości lub wręcz grzeszne obrazy docierające do nas z
różnych stron, zrezygnować z tego, a na w miejsce tego wyrezerwować sobie
jakiś skromny kąt w domu, w którym mieszkamy, usunąć z niego to wszystko,
co rozprasza, umieścić tam krzyż, ten lub/i jakiś wizerunek/ikonę, wygasić
zbędne światła, zapalić świecę oświetlającą obraz lub ikonę, otworzyć Pismo
św. W ten sposób ten kąt może się stać skromnym namiotem spotkania z Panem,
przestrzenią osobistej modlitwy. Wpatrując się w wizerunek, choćby taki jak
kaliski obraz Świętej Rodziny, możemy wnikać, także przy pomocy tekstów
biblijnych w którąś z Bożych prawd, które ten wizerunek przybliża:
- w niezmierzone misterium Trójcy Świętej, we wzajemne przenikanie
się poszczególnych osób Trójcy Świętej,
- w misterium życia ukrytego Jezusa wraz z Maryją i Józefem,
- w misterium Kościoła, w którym obecny jest Bóg Ojciec, Boży Syn i
którego centrum jest Duch Święty, ale w którym tak bardzo obecna jest też
Maryja i św. Józef,
- w tajemnicę krzyża, itd.
To może być nasza bardzo cicha, pokorna odpowiedź na płyciznę, czy
wulgaryzm agresywnych, złych, grzesznych obrazów, których tak wiele
dostarcza nam dzisiejszy świat. I to może być pokorne zwyciężanie w nas,
tego, co Boże, tak jak w wielkiej cichości i pokorze zwyciężało to w św.
Józefie. A Bóg? Bóg prawie zawsze może liczyć jedynie na tę przysłowiową
"resztę Izraela", która pragnie pozostać Mu wierna zawsze, pomimo
wszystko.
|
Komentarze
Prześlij komentarz
Nieustanne potrzeby??? Nieustająca Pomoc!!!
Witamy u Mamy!!!