MATKA BOŻA NIEUSTAJĄCEJ POMOCY
Pierwsza ikona Matki Bożej
Nieustającej Pomocy, wzorzec tylu innych obrazów - między innymi naszego
własnego, słomczyńskiego, Wizerunku - powstała gdzieś na wschodzie, czyli na
terenach dawnego Cesarstwa Bizantyjskiego.
Kiedy dokładnie miało to miejsce
— nie wiadomo. Przypuszcza się, że Nasza Pani z Dzieciątkiem została namalowana
(czy może raczej napisana, jak się mówi o takich ikonach) w wieku XV, czyli
prawdopodobnie tuż przed upadkiem Konstantynopola w 1453 r. Na to wskazywałoby
między innymi badanie drewna Ikony promieniami rentgnetowskimi i radioaktywnym
izotopem węgla C-14, na podstawie których naukowcy wyznaczyli okres lat
1325-1480, jako czas prawdopodobnego powstania Wizerunku.
Istnieją też inne przekazy, które
powstanie Matki Bożej Cierpiącej, jak Ją nazywają chrześcijanie prawosławni,
datują na wiek IX, na Krecie. Niektórzy „napisanie” Ikony przypisują XII
wiecznym artystom z Bizancjum lub nawet mnichom z klasztoru Chilandar (gr.
Χιλανδαρίου), na świętej Górze Athos (gr. Άγιο Όρος). Widzi się też w Obrazie
kopię innego, zaginionego dziś wizerunku, namalowanego jeszcze przez św.
Łukasza, na co mogłoby wskazywać podobieństwo do najstarszego i najbardziej
rozpowszechnionego typu ikonograficznego przedstawienia Matki Bożej z
Dzieciątkiem Jezus, czyli hodegetrii…
Ikona czczona musiała być od
samego początku, i to w sposób szczególny, skoro przed przeszło pięciuset laty
została przywieziona z Krety do Rzymu i umieszczona w kościele ojców
augustianów — czyli Zakonu Świętego Augustyna (łac. Ordo Sancti Augustini —
OSA) — pw. św. Mateusza na Via Merulana. Owo „pięćset lat” oznacza bowiem, iż
do Rzymu trafiła Ona zaraz po ostatecznej likwidacji cesarstwa bizantyjskiego
przez triumfujących synów proroka, gdy próbowano ratować co się da z wielkiego
dorobku chrześcijaństwa wschodniego…
Jednym z takich skarbów był
oczywiście opisywany Wizerunek Madonny…
Pierwsze pisane źródła pochodzą z
1499 r. Zanotowane na pergaminie sprawozdanie opowiada historię sprowadzenia
Wizerunku do Rzymu. Okazuje się, że akt ten zawdzięczamy pewnemu kupcowi, który
przed wypłynięciem do Rzymu po prostu Madonnę na Krecie … ukradł.
Podczas żeglugi przez Morze
Śródziemne trzymał Ją ukrytą. Aż do momentu, gdy strach i jemu i wszystkim
płynącym zaglądnął w oczy — sztorm zagroził bowiem żeglarzom i wtedy kupiec
wyciągnął Matkę Bożą z torby. Wszyscy uklękli przed Nią prosząc o wybawienie…
Dotarli szczęśliwie do Włoch, ale
już w Rzymie ów kupiec ciężko zachorował. Na łożu śmierci poprosił przyjaciela,
innego kupca, o przekazanie Ikony któremuś z kościołów, gdzie mogłaby być
czczona i podziwiana przez wielu.
Ale nowy „właściciel” wahał się.
Ikona podobała mu się i pragnął Ją zachować tylko dla siebie. Myślał o
zasięgnięciu rady u żony, ale … nie miał odwagi. Dopiero za czwartą próbą
podjęcia dyskusji przyznał się jej do posiadania przywiezionego z Krety
Wizerunku i życzeniu zmarłego przyjaciela. Ale i ową kobietę Madonna urzekła:
zamiast więc oddać Kościołowi powiesiła Ją w swoim domu.
Przez następne parę lat w rodzinie
kupca miały miejsce przedziwne wydarzenia. Najpierw sześcioletnia córka, potem
matka a wreszcie i znajoma owej kobiety zaczęły twierdzić, że Matka Boża z
wizerunku się im objawiła, prosząc o przeniesienie Jej do miejscowej parafii!
Owa córka dodała, że Dziewica uściślała, że chciałaby za siedzibę mieć któryś z
domów Bożych znajdujących się między bazylikami pw. Matki Bożej Większej (wł.
Basilica di Santa Maria Maggiore) a pw. św. Jana na Lateranie (wł. Basilica di
San Giovanni in Laterano)!
Tego już było za wiele i w 1499
r. żona kupca zaniosła Ikonę do kościoła pw. św. Mateusza, oddając Ją w opiekę
o. augustianom. Kościół św. Mateusza znajdował się przy Via Merulana,
prowadzącej z bazyliki Matki Bożej Większej do bazyliki św. Jana na Lateranie…
Z tego roku pochodzi też ów
wspomniany zapis pergaminowy.
W kościele św. Mateusza
Wizerunek, w stosunkowo krótkim czasie, stał się sławny dzięki nadzwyczajnym
cudom i łaskom, których doznawali wierni powierzający swe troski i prośby Matce
Bożej.
Ożywiony kult Madonny pw.
Nieustającej Pomocy trwał u św. Mateusza nieprzerwanie przez niemal trzy wieki,
aż do roku 1798, kiedy to Rzym został zajęty przez wojska napoleońskie, pod
dowództwem księcia Ludwika Aleksandra (fr. Louis Alexandre) Berthiera (1753,
Wersal – 1815, Bamberg).
Najeźdźcy uwięzili papieża Piusa
VI (1717, Cesena - 1799, Valence) i założyli krótkotrwałą Republikę Rzymską.
Swą władzę zaznaczyli zburzeniem wielu kościołów, w tym kościoła augustianów —
pw. św. Mateusza. Na szczęście Cudowną Ikonę udało się uratować jednemu z
młodych zakonników, o. Augustynowi (wł. Agostino) Orsetti, przenosząc Ją
najpierw do pobliskiego kościoła pw. św. Euzebiusza (wł. chiesa di
Sant'Eusebio), a potem do bocznej kaplicy kościoła pw. Santa Maria in Posterula
(pl. Matki Bożej w Przejściu).
Czasy napoleońskie wszelako
trwały jeszcze przez wiele lat i o Ikonie powoli zapomniano…
Mijały lata, a Obraz gromadził
kurz w kaplicy kościoła Santa Maria in Posterula. Augustianie, jego
opiekunowie, zmieniali się; ci co znali pochodzenie Madonny rozproszyli się po
świecie: niektórzy powrócili do rodzinnej Irlandii, inni wyjechali do Stanów
Zjednoczonych.
Przy Obrazie pozostał tylko ów o.
Augustyn Orsetti. Pod koniec życia zaprzyjaźnił się z nim młody chłopak,
ministrant, niejaki Michał (wł. Michael) Marchi. Wiele lat później tak o tym
opowiadał:
„[O. Augustyn], ten dobry
braciszek mawiał mi, szczególnie w latach 1850-51, z pewną aurą tajemniczości i
niepokoju, a jednocześnie nakazem w głosie: ‘Upewnij się, mój synu, że
wizerunek Dziewicy św. Mateusza znajduje się na górze, w kaplicy. Nigdy o tym
nie zapomnij — rozumiesz? To cudowny Wizerunek…’, dodawał. W tym czasie był już
prawie niewidomy.
Cóż więcej mogę powiedzieć o tym
czcigodnym obrazie Dziewicy św. Mateusza, zwanym także Zbawieniem? Tyle, że od
dzieciństwa aż do momentu wstąpienia do zakonu redemptorystów obserwowałem Go
wysoko, nad ołtarzem w kaplicy ojców augustianów prowincji irlandzkiej kościoła
Santa Maria in Posterula […] Nie oddawano Mu czci, nie zdobiły Go żadne
dekoracje, światło żadnej lampki nie oświetlało Go… Był tam, pokryty kurzem,
zupełnie opuszczony. Ileż razy, gdy posługiwałem do Mszy św, patrzyłem na Niego
w głębokim zamyśleniu…”
Augustianin, o. Augustyn, zmarł w
1853 r., mając 86 lat. Nie doczekał czasu ponownego ‘odkrycia’ obrazu Matki
Bożej Nieustającej Opieki i publicznego oddawania Mu czci, o czym marzył przez
całe życie. Wydawało się, że jego ufność do Matki Bożej, wiara w Jej powrót,
odejdą wraz z nim…
A tymczasem dwa lata później, w
1855 r., ojcowie redemptoryści — czyli Zgromadzenie Najświętszego Odkupiciela
(łac. Congregatio Sanctissimi Redemptoris — CSR), założone w 1732 r. przez św.
Alfonsa Marię Liguori - zakupili posiadłość Villa Caserta, przy Via Merulana w
Rzymie, i tam przenieśli swoją siedzibę. Nawet nie zdawali sobie sprawy, że na
gruncie, który zakupili, uprzednio znajdował się zburzony przez barbarzyństwo
napoleońskie kościół św. Mateusza. Nie mieli też świadomości, że to miejsce
obrała sobie, wiele stuleci wcześniej, jako swą siedzibę, Matka Boża Nieustającej
Pomocy…
Zaraz potem, w tym samym 1855 r.,
w nowym domu zakonnym swój nowicjat rozpoczęła pierwsza grupa kleryków. Jednym
z nich był były ministrant z kościoła Santa Maria in Posterula, Michał Marchi.
W tym też czasie papież bł. Pius
IX (1792, Senigallia - 1878, Watykan) poprosił redemptorystów o wybudowanie w
Rzymie kościoła ku czci Matki Bożej. W odpowiedzi zakonnicy wybudowali kościół
pw. św. Alfonsa Marii de Liguoriego (wł. Chiesa di Sant'Alfonso di Liguori
all'Esquilino), na działce zakupionej przy Via Merulana. Kościół poświęcony
został w 1859 r. By spełnić prośbę papieża brakowało tylko wizerunku Dziewicy…
Cztery lata później, w 1863 r.,
redemptorystów nawiedził znany wówczas jezuicki kaznodzieja, niejaki o.
Franciszek (wł. Francesco) Blosi. W czasie kazania wspomniał o pewnej ikonie
Madonny, przechowywanej w dawnych latach „w kościele św. Mateusza na Via
Merulana, zwanej Dziewicą św. Mateusza, lub, poprawniej, Matką Bożą
Nieustającej Pomocy”. Opowiadanie brzmiało trochę jak jakaś legenda, bo o. Blosi
nie był w stanie powiedzieć, co się z ową Ikoną stało, ani tym bardziej gdzie
się Ona może znajdować…
Zaintrygowani jednakże opowieścią
zakonnicy, przechadzając się po Mszy św. w ogrodach zgromadzenia, zaczęli
wyobrażać sobie ów, wspomniany w opowieści o. Blosi, kościół św. Mateusza. Nie
dziwi to, bowiem w przypadku tego kościoła kaznodzieja był bardziej precyzyjny
— twierdził, że znajdował się on w miejscu, gdzie obecnie rozciągały się ogrody
klasztorne zgromadzenia! I wtedy o. Michał Marchi przypomniał sobie o wizerunku
Madonny widzianym przed laty w kościele Santa Maria in Posterula i Jego starym
opiekunie, o. Augustynie Orsettim.
Rok czasu zajęło poszukiwanie
Madonny, Jej ponowne „odkrycie”, i podjęcie decyzji, że to Ona powinna być
królową kościoła pw. św. Alfonsa Liguori. W 1865 r. redemptoryści przekazali
wreszcie prośbę do papieża o przejęcie wizerunku Matki Bożej Nieustającej
Pomocy. Pius IX odpowiedział błyskawicznie:
„11.xii.1865 r.: kardynał Prefekt
Propagandy wezwie przełożonego wspólnoty Santa Maria in Posterula i przekaże
mu, że jest naszym pragnieniem, aby obraz Najświętszej Maryi, do którego odnosi
się ta prośba, został na nowo umieszczony pomiędzy świętym Janem a Matką Bożą
Większą. Redemptoryści powinni zastąpić ten Obraz innym, odpowiednim”.
Tradycja redemptorystów głosi, iż
Pius IX miał im ponadto powiedzieć: „Uczyńcie Ją znaną na całym świecie”!
W 1866 r. dwaj zakonnicy, o.
Michał Marchi i Ernest Bresciani, odebrali Obraz z Santa Maria in Posterula i
zanieśli Go do kościoła św. Alfonsa Marii Liguoriego. Niedługo potem, pod
koniec XIX w., kościół Santa Maria in Posterula został zburzony…
Ikonę błyskawicznie oczyścił i
przeprowadził Jej konserwację polski artysta, który twórczość poświęcił
całkowicie tematyce religijnej, Leopold Nowotny (1818–1870).
26.iv.1866 r. Matka Boża
Nieustającej Pomocy została wystawiona do publicznej czci w kościele pw. św.
Alfonsa. Dwa tygodnie później sanktuarium odwiedził Pius IX. Stanął w milczeniu
przed Madonną, po czym, po dłuższej chwili, powiedział: „Jakżeż Ona jest
piękną!”
Rok później Matka Boża została
koronowana…
Rozpoczął się nowy okres, czas —
zgodnie z życzeniem Piusa IX — rozpowszechniania kultu Matki Bożej Nieustającej
Pomocy. Redemptoryści spełnili życzenia Ojca św.: do końca 1900 r. wysłano w świat
2,400 kopii Jej Wizerunku! Niektóre z nich trafiły do Polski, m.in. ów Obraz
czczony w naszym bocznym ołtarzu…
Co najmniej kilka z wizerunków
Matki Bożej Nieustającej Pomocy zostało w Polsce koronowanych - m.in. w
Poznaniu, Mościskach, Niedźwiadach, Podgórzu (dziś część Krakowa), etc.. Ale to
już zupełnie inna historia…
W 1990 r. Matkę Bożą (54.0×41.5
cm) umieszczono tuż nad głównym ołtarzem kościoła pw. św. Alfonsa w Rzymie.
Komentarze
Prześlij komentarz
Nieustanne potrzeby??? Nieustająca Pomoc!!!
Witamy u Mamy!!!